Przeglądając jakiś czas temu listę książek usytuowaną w prawej kolumnie na blogu, zdałem sobie sprawę, jak duży wpływ na moje „czytelnictwo” miało rozpoczęcie konsumowania książek w formie dźwiękowej.
Przeglądając mój profil w serwisie Goodreads można zauważyć, że do 2014 roku praktycznie nie czytałem książek (z własnej nieprzymuszonej woli). 16 książek przez 28 lat nie porywa. Zapewne były jeszcze jakieś, ale nie zapadły mi w pamięci na tyle, żebym teraz mógł je sobie przypomnieć.
Od 2014 roku sytuacja zmieniła się diametralnie. Od wtedy do teraz przerobiłem 54 książki. 43 z nich była w formie audio, przy czym 42 pochodziły z serwisu Audioteka. Jak doszło do tego, że 60% (42 z 70) przeczytanych/przesłuchanych książek skonsumowałem właśnie dzięki temu portalowi?
Zaczęło się od łowienia androidów
Kiedy Audioteka wchodziła na polski rynek, działała jak dobry dealer narkotyków – wiedziała, że ma dobry stuff i rozdawała darmowe próbki do różnych produktów. Na początku były to vouchery dodawane do jakichś leków, później deale z Paczkomatami i chyba coś jeszcze. W jednej z tych akcji zgarnąłem książkę Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Całość zbiegła się z odkryciem, że słuchając podcastów zamiast radia w samochodzie można wiele zyskać. Podcastów, na naszym rynku, nie było wtedy jeszcze zbyt dużo, więc lista szybko się wyczerpała. Wtedy przyszedł czas na przesłuchanie pierwszego w życiu audiobooka. To była bomba!
Traf chciał, że w ręce wpadł mi od razu tytuł czytany nie przez jedną osobę, ale przez zespół autorów. Słuchało się tego naprawdę wyśmienicie. Z tego co wiem łowca androidów dorobił się całkiem niezłej ekranizacji (w 1982 roku) i sequela po wielu latach (w 2017 roku). Jakoś nigdy nie było mi po drodze tego obejrzeć. Po przesłuchaniu audiobooka stwierdziłem, że chciałbym nadrobić zaległości. Cały czas się jednak waham w obawie, że zepsuje mi to wrażenia wyniesione ze słuchowiska.
Sherlock Holmes
Mimo zebrania kilku darmowych książek od Audioteki nie miałem zamiaru słuchać wszystkiego co mi wpadło w ręce. Chciałem słuchać czegoś co mnie akurat interesowało, a że zbiegło się to w czasie z oglądaniem serialu Sherlock i faktem, że przygody tego słynnego detektywa zawsze mnie wciągały, to postanowiłem nadrobić wszystkie książki autorstwa Arthura Conan Doyle’a z jego udziałem. Po kolei pochłonąłem: Studium w szkarłacie, Znak Czterech, Przygody Sherlocka Holmesa, Wspomnienia Sherlocka Holmesa, Pies Baskervill’ów, Powrót Sherlocka Holmesa, Dolina Strachu, Pożegnalny ukłon oraz Sprawy Sherlocka Holmesa.
Obstawiam, że bez audiobooków nie zrobiłbym tego do dziś i nie wiedziałbym co straciłem, bo to naprawdę wciągające opowieści. Janusz Zadura jako lektor też zrobił robotę. Tę serię polecam każdemu, a w szczególności wszystkim fanom ekranizacji przygód Sherlocka Holmesa. Fajnie jest usłyszeć z czego czerpali ich scenarzyści i reżyserowie.
Jak to zrobić, żeby zarobić, a się nie narobić
Po przesłuchaniu opowieści o Sherlocku zrobiłem chwilę przerwy w słuchaniu audiobooków na rzecz nadrabiania podcastów. Słuchając ich dowiedziałem się o wielu ciekawych książkach, które mogłyby mnie zainteresować. Zaczęło się od wręcz legendarnego 4-godzinnego tygodnia pracy, o którym co nieco już tutaj wspominałem.
W późniejszym okresie przesłuchałem jeszcze dwie książki o podobnej tematyce: Droga do finansowej wolności i 25 miniemerytur.
Jeżeli interesujesz się tematami wokół wolności finansowej, to wszystkie trzy powinny przypaść Ci do gustu.
Inspirujące postacie
Po pewnym czasie przyszedł czas na podjęcie męskiej decyzji i subskrypcję Audioteka Plus – za 19,90 zł na miesiąc dostajesz żeton, który możesz wymienić na książkę o dowolnej cenie. Dzięki temu przez długi czas udawało mi się słuchać przynajmniej jedną książkę miesięcznie.
Pierwszym kupionym w ten sposób audiobookiem była polecana wcześniej biografia Steve’a Jobsa. Później przyszła moda na Elona Muska, więc kupiłem Elon Musk. Biografia twórcy PayPal, Tesla, SpaceX, którą również polecałem.
Z mniej oczywistych inspirujących postaci wysłuchałem również autobiografię Beara Gryllsa (Kurz pot i łzy), którego wcześniej obserwowałem. Co ciekawe, papierową wersję tej książki dostałem jakieś półtora roku wcześniej, ale jakoś nie było sposobności się za nią zabrać.
Mogę również polecić świetnie czytane biografie kilku mniej lub bardziej znanych Polaków.
Tu byłem. Tony Halik opowiada o urodzonym w Toruniu podróżniku, który na początku był bardziej znany w USA niż w Polsce. Jeżeli kojarzycie program Pieprz i wanilia (nie, na Netflixie go nie ma 😉 ), to to jest właśnie ten Tony Halik.
Genialni. Lwowska szkoła matematyczna opowiada historie znakomitych polskich matematyków tworzących w latach międzywojennych tzw. lwowską szkołę matematyczną. Można się nieco pogubić w historiach tak wielu osób. Jednak poznanie ich wspólnych i samodzielnych zmagań pokazuje ilu świetnych naukowców straciło życie lub karierę przez wybuch drugiej wojny światowej.
Beksińscy. Portret podwójny, to książka, którą podpatrzyłem u kogoś w serwisie Goodreads. Mimo, że na co dzień nie interesuję się sztuką, to chętnie przesłucham ją kiedyś jeszcze raz. Oprócz zmagań artystów z własnymi rozterkami książka pokazuje jak ciężko było się im wybić w czasach PRL-u.
Lewy. Jak został królem – książka o najbardziej znanym Polaku z tego grona 😉 Mimo tego nie porywa. Opowieść o piłkarzu, który ciężką pracą doszedł do miejsca, w którym jest dziś. Bez burzliwych zwrotów akcji.
Paplanina motywacyjna
Zdaję sobie z tego sprawę, że są takie książki, które duża część osób uznaje za zwykły bełkot „motywacyjny”. Podejrzewam jednak, że większość z tych osób trafiła na jedną lub dwie książki, które faktycznie takie były. Ja przesłuchałem kilka książek w tematyce wokół rozwoju osobistego i widzę różnicę.
Śmiało polecić mogę: Siła nawyku (recenzja), Mądrzej, szybciej, lepiej (recenzja) oraz Głaskologia (z całą pewnością nie jest to ostatnia książka Miłosza Brzezińskiego, którą przesłucham).
W dalszej kolejności Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi, Jak przetrwać i odnieść sukces w biznesie oraz Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie.
Odradzam: Obudź w sobie Olbrzyma (25 godzin słuchania to stanowczo za dużo) oraz Bogać się, kiedy śpisz (ciężko było mi przez to przebrnąć).
Biznesy
Do tej pory przesłuchałem 5 książek o tematyce biznesowej. Zapewne szerzej znanymi są: Zero to One, Metoda Lean Startup i Rework, ale na Zarabianie prawdziwych pieniędzy oraz Grywalizację również warto poświęcić czas. Wszystkie książki bazują na doświadczeniach autorów i wszystkie tak samo polecam przesłuchać.
Bieganie
Biegaczom polecam dwie przesłuchane przeze mnie lektury.
Bieganie metodą Gallowaya, to książka bardziej poradnikowa, opisująca metodę biegania opracowaną przez Jeffa Gallowaya na bazie własnych doświadczeń.
Druga, Urodzeni biegacze, również została spisana na podstawie historii, którą przeżył autor. Część z opisanych fragmentów wydaje się jednak raczej fikcją literacką. Mimo to cała historia jest ciekawa i może spodobać się nawet osobom, które z bieganiem łączy jedynie oglądanie finału biegu na 100 metrów na olimpiadzie 😉
Szczepan Twardoch
Rozdawanie darmowych próbek przez Audiotekę przyczyniło się do mojego zapoznania ze Szczepanem Twardochem. Co prawda jeszcze nie osobiście, ale uważaj Szczepanu Twardochu – nadciągam! 😀
Darmową próbką była Sztuka życia dla mężczyzn, której Twardoch jest współautorem. Do książki należy podejść z dystansem i przymrużeniem oka, ale mimo wszystko można z niej co nieco wyciągnąć. Sarkastyczny ton poradnika zachęcił mnie do sprawdzenia kim są autorzy, a to doprowadziło mnie do kolejnych dwóch książek.
Morfina i Król. Na propsie! Czytając obie łatwo zauważyć charakterystyczny styl autora. Obydwie dosyć brutalne, obydwie miejscami wulgarne. Fabułą, świetnie osadzoną w (między)wojennej Polsce, nie odstają od wielu światowej sławy bestsellerów. Dorzucając do tego Macieja Stuhra w roli lektora – majstersztyk!
Paulo Coelho
Paulo Coelho znałem wcześniej jedynie z wielu cytatów oraz z ich obśmiewania. W Audiotece trafiłem na Alchemika – sympatyczną powieść o rzeczach prostych owiniętych w ciekawą historię. Coelho, w przeciwieństwie do Twardocha nie trafił na listę moich ulubionych autorów, ale sama realizacja audiobooka pokazuje jak można przeczytać książkę, żeby wydawała się ona filmem bez obrazu. Nie bez powodu Audioteka klasyfikuje takie nagrania jako superprodukcje.
Popularnonaukowe
Wchodząc gdzieś w okolicę książek popularnonaukowych, literatury faktu, czy jak to tam można jeszcze sklasyfikować przesłuchałem dwie polecone mi książki. Były nimi Sekretne życie drzew oraz Sapiens. Od zwierząt do bogów.
Pierwszej z nich oceny nie wystawiłem. Napisana w fajnym stylu, widać w niej pasje autora, a także można dowiedzieć się wielu ciekawostek. Zbiera dużo pozytywnych recenzji. Do mnie po prostu nie przemawia dorabianie ideologii i dodawanie inteligencji roślinom. Polecam przeczytać/przesłuchać i samemu ocenić.
Druga książką, opowiadającą o historii ludzkości, jestem zauroczony. Polecałem ją już na stronie na Facebooku i nadal polecam. Daje do myślenia i pokazuje, że fakty można przedstawić z wielu zupełnie różnych perspektyw. Idąc tym tokiem rozumowania – warto również potwierdzić teorie opisane w tej książce. Ja jeszcze tego nie zrobiłem 😉
Nie mam pojęcia jak to sklasyfikować
Na koniec książka, którą nie wiedziałem do jakiego worka wrzucić. Sztuka wojny. Zawiera kilkadziesiąt wskazówek o tym co robić i czego nie robić walcząc na Dalekim Wschodzie. Odkryta po latach zafascynowała naukowców tym, że zawiera „ponadczasowe wskazówki, które można stosować w wielu dziedzinach życia”. Może i tak, ale mi się przydała bardziej podczas planszowych potyczek o tron 😉
Podsumowanie
Niniejszy wpis nie jest wpisem sponsorowanym. Całą historię opisałem jako swoistą inspirację, która miała pokazać ile można nadrobić przerzucając się z książek papierowych na formę audio.
Nie jest tak, że całkowicie porzuciłem tradycyjne książki. Bynajmniej. Części z nich, w szczególności tych technicznych, po prostu nie da się w całości przelać na dźwięk. Niemniej jednak obecnie proporcja książek słuchanych do książek czytanych jest znacznie na korzyść tych pierwszych.
Dlaczego akurat Audioteka? Bo dawali darmowe „działki”. Bo pojawili się akurat wtedy, kiedy tego potrzebowałem. Bo akurat wtedy trafiłem na ten konkretny odcinek podcastu Michała Szafrańskiego. Bo robią to dobrze.
PS. Jeżeli chcesz mnie dodać do znajomych w Goodreads, to śmiało 🙂
Bądź na bieżąco!
Podobają Ci się treści publikowane na moim blogu? Nie chcesz niczego pominąć? Zachęcam Cię do subskrybowania kanału RSS, polubienia fanpage na Facebooku, zapisania się na listę mailingową:
lub śledzenia mnie na Twitterze. Generalnie polecam wykonanie wszystkich tych czynności, bo często zdarza się tak, że daną treść wrzucam tylko w jedno miejsce. Zawsze możesz zrobić to na próbę, a jeśli Ci się nie spodoba – zrezygnować
Dołącz do grup na Facebooku
Chcesz więcej? W takim razie zapraszam Cię do dołączenia do powiązanych grup na Facebooku, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje na poruszane tutaj tematy, możesz podzielić się własnymi doświadczeniami i przemyśleniami, a przede wszystkim poznasz ludzi interesujących się tą samą tematyką co Ty.
W grupie Programista Na Swoim znajdziesz wiele doświadczonych osób chętnych do porozmawiania na tematy krążące wokół samozatrudnienia i prowadzenia programistycznej działalności gospodarczej. Vademecum Juniora przeznaczone jest zaś do wymiany wiedzy i doświadczeń na temat życia, kariery i problemów (niekoniecznie młodego) programisty.
Wesprzyj mnie
Jeżeli znalezione tutaj treści sprawiły, że masz ochotę wesprzeć moją działalność online, to zobacz na ile różnych sposobów możesz to zrobić. Niezależnie od tego co wybierzesz, będę Ci za to ogromnie wdzięczny.
Na wsparciu możesz także samemu zyskać. Wystarczy, że rzucisz okiem na listę różnych narzędzi, które używam i polecam. Decydując się na skorzystanie z któregokolwiek linku referencyjnego otrzymasz bonus również dla siebie.
Picture Credits
5 sierpnia 2018 at 21:02
Dzięki za ten wpis i przypomnienie o audiobookach 🙂
Kilka lat temu bardzo dużo słuchałam na spacerach z maluchem, a później jakoś o tym zapomniałam. Z tamtych czasów mogę Ci polecić, jeżeli lubisz, Sapkowskiego – trylogię husycką: Narrenturm, Bożych bojowników i Lux perpetuę w formie audiobooków, a właściwie całych słuchowisk z aktorami, efektami dzwiękowymi itp.
6 sierpnia 2018 at 07:55
Bardzo proszę 🙂
Mam tę trylogię gdzieś zakolejkowaną. Może się kiedyś za nią w końcu zabiorę 😉
3 sierpnia 2018 at 23:09
Interesujący wpis, masz całkiem sporą listę już przesłuchanych książek 😉 Ostatnio zaczynam trochę czytać (książki papierowe) i zastanawiam się właśnie czy iść w stronę Kindla czy może spróbować właśnie audiobooka. Od jakichś dwóch lat też często słucham podcastów w tramwaju czy w samochodzie.
Pisałeś, że słuchałeś 4-Hour Work Week – ja właśnie skończyłem ją czytać i zastanawia mnie, czy takich książek, które wymagają pracy (jak właśnie 4HWW – są często Q&A i generalnie elementy wymagające spisania czegoś, czy Finansowy Ninja) udaje się efektywnie słuchać?
Poza tym, w jakich okolicznościach słuchasz poza jazdą samochodem? 😉
4 sierpnia 2018 at 21:54
Finansowego Ninja nie ma w formie audio i chyba nigdy nie będzie. Właśnie z powodu, o którym piszesz – za dużo tam analizy danych. Tę czytałem w formie ebooka.
Hmm… jak to ująć? Konsumpcję książek, które bazują na jakiejś pracy do wykonania i chcesz tę pracę wykonać, polecam jednak w formie czytanej. Z audio będzie dużo ciężej. Nie mówię, że się nie da, ale ja nie próbowałem.
Czytanie, a słuchanie książek to IMHO nieco dwie odrębne idee. Kiedy czytasz, to poświęcasz się tylko temu. Siadasz nad książką i przerabiasz ją w dokładnie takim tempie, jakie chcesz. Robisz z nią co chcesz. Audio przeznaczone jest dla tego zabieganego świata, który nie może znaleźć kilku minut dziennie na czytanie 😉 oraz dla tych, którzy chcą efektywniej spędzać czas w kolejce do lekarza niż tylko scrollować Facebooka 🙂
A kiedy słucham? W samochodzie, w autobusie i tramwaju, na zakupach i podczas biegania. To chyba główne okoliczności obecnie. A wszystko zaczęło się od dojazdów do pracy (teraz pracuję z domu) i zmywania naczyń (zakup zmywarki wszystko zepsuł 😉 – trzeba się adaptować do sytuacji 😀
3 sierpnia 2018 at 14:58
Dlaczego?
4 sierpnia 2018 at 21:38
Na początku byłem zafascynowany tą historią. I w sumie nadal bardzo mi się podoba. Jednak na początku nie zastanawiałem się nad szczegółami. Później trafiłem gdzieś na recenzję tej książki autorstwa jakiegoś profesjonalnego biegacza. Poddawał on w wątpliwość część opisów dotyczących np. tempa biegu. W opisach jest, że na jakichś dalszych kilometrach pędzili jak strzały, a z dokumentacji biegu wynika, że średnie tempo najlepszych było w okolicy 7-8 min/km, co nie jest zawrotnym tempem. Dodatkowo te napieranie na Nike i propagowanie biegania naturalnego również jest różnie postrzegane. Jak się nad tym zacząłem zastanawiać, to faktycznie mogło się w książce znaleźć kilka ubarwień, np. spotkanie z przemytnikami. Nie mówię, że to nie prawda, ale warto się nad tym zastanowić. Podobnie jest z biografią Tony’ego Halika. Nikt nie podważa jego wspaniałych podróży, ale wiele z nich zostało udokumentowanych wyłącznie przez niego. Czy przez to te książki są gorsze? Bynajmniej. To świetne historie, aczkolwiek mogą zawierać nieco fikcji literackiej.
3 sierpnia 2018 at 12:18
Drugie podejście do „Beksińscy. Portret podwójny” warto zrobić na papierze – dla obrazów, fotografii i rysunków.
3 sierpnia 2018 at 12:57
Mogę liczyć na „pożyczkę”? 🙂
3 sierpnia 2018 at 13:25
No pewnie! 🙂
3 sierpnia 2018 at 08:41
Artykuł interesujący ale tytuł bez sensu. Nie uratowała Twojego czytelnictwa bo nie czytasz tylko słuchasz. Treści poznajesz ale to nie jest „czytelnictwo”.
Ciekawe czy są jakieś badania w zakresie wyobraźni podczas czytania, a słuchania.
3 sierpnia 2018 at 09:46
Nie wymyślili jeszcze sensownego odpowiednika dla słuchania książek 🙂 Chociaż, gdybyśmy zacytowali Wikipedię: Czytelnictwo – działalność człowieka związana z czytaniem książek., to w audiobooku ktoś tę książkę po prostu czyta mi do ucha 😉 Trochę naciągane, wiem 🙂
Co do badań, nie wiem o takowych. Chociaż też się nad tym zastanawiałem łapiąc się kilkukrotnie na tym, że wyobrażam sobie to co dzieje się w audiobooku w podobnym stopniu do tego jakbym sam książkę czytał.
Spostrzegłem też inną rzecz – niestety łatwiej mi uciec myślami gdzieś na bok, kiedy słucham audiobooka. To pewnie przez to, że o ile czytanie książek jest główną rzeczą, na której trzeba się skupić, to słuchanie można robić jednocześnie z jazdą samochodem, bieganiem, czy koszeniem trawnika. Wtedy łatwiej się nad czymś innym zamyślić.
3 sierpnia 2018 at 07:44
BladeRunner na pewno nie popsuje Ci wrażeń. Pierwsza część to istny klasyk, a i BladeRunner 2049 to majstersztyk pod względem artystycznym, z mocno melancholijnym klimatem – cud, miód. Szkoda, że tak kiepsko się przyjął w kinach. Polecam w zupełności, bo to cyber-punk w najlepszym wydaniu.
3 sierpnia 2018 at 08:11
Przekonałeś mnie 🙂 W takim razie muszę to definitywnie gdzieś zaplanować/upchnąć 😉
3 sierpnia 2018 at 13:37
Jakby co, nie przyjmuję zwrotów! 🙂
Mi osobiście przytrafiła się taka sytuacja, że siedzieliśmy w sali kinowej w cztery osoby (w tym ja i moja narzeczona). Była to premiera filmu(!) Blade Runner 2049. Po ostatniej scenie, my siedzimy wciśnięci w fotel, tą ogólną „odmiennością i zajebistością” , a goście przed nami mówią do siebie:
– I co?
– I g*wno. Nudne to.
Więc, są gusta i guściki. Ktoś musi oglądać Tranfsormersów, Pacific Rim i im podobne 😉
PS. Sam bawiłem się przednio na Avengersach i Strażnikach Galaktyki jakby coś… 😉
2 sierpnia 2018 at 23:34
Nie wiem w jak innych publicznych bibliotekach w innych miastach, ale we Wrocławiu jest co najmniej jedna z niezłą bazą audiobooków. Darmocha 😉
3 sierpnia 2018 at 05:36
Ładnie 🙂 Słyszałem o takich miejscach. Muszę się z ciekawości rozejrzeć, czy znajdę coś podobnego w Toruniu.
Orientujesz się może, jak jest rozwiązane takie „wypożyczanie”? Jak jest rozwiązane zabezpieczenie przed kopiowaniem? Czy nie jest wcale i po prostu tam są audiobooki tylko na odpowiednich licencjach?
3 sierpnia 2018 at 09:48
Od strony prawnej; wypożyczasz > słuchasz na odtwarzaczu > oddajesz. Licencja zabrania kopiowania, powielania itp. … ale to tak samo jak na nośniku, który kupiłbyś w sklepie.
Technicznie patrząc; to we większości przypadków pliki mp3, więc kopiuj-wklej … ale nie żebym sprawdzał 😉