1 listopada minął rok od startu mojej działalności i rozpoczęcia pracy w formie samozatrudnienia. Od kilku tygodni nosiłem się z zamiarem napisania krótkiego podsumowania, aż w końcu, z lekkim opóźnieniem, się udało. Korzystając z okazji chciałem przedstawić Ci z jakim ryzykiem wiąże się taka decyzja i jak ewentualnie się przed nim zabezpieczyć. Ale po kolei.
Dlaczego?
Na samym początku chciałbym odpowiedzieć na modne ostatnio (źródło nr 1, źródło nr 2) pytanie: dlaczego? Dlaczego zdecydowałem się przejść na samozatrudnienie? Odpowiedź jest prozaiczna: dla pieniędzy. Nie zamierzam owijać tu w bawełnę 🙂
Od kiedy zacząłem się interesować światem „dorosłych” finansów i zobaczyłem jak funkcjonuje ZUS, szybko zdałem sobie sprawę, że państwowa emerytura na sensownym poziomie to mrzonka. Z tego względu postanowiłem, że w przyszłości spróbuję samozatrudnienia prowadząc jednoosobową działalność gospodarczą. Dzięki temu będą mógł zdecydować o wysokości składek odprowadzanych do ZUS.
W moim przypadku jednak, pieniądze nie są podstawowym wyznacznikiem tego gdzie pracuję, a że w AIS.PL czułem się wtedy świetnie, to nie zamierzałem niczego zmieniać. Dopiero kilka lat później, gdy szukałem nowych wyzwań i planowałem zmienić pracę, wyznaczyłem sobie cel zatrudnienia się w formie B2B.
Jak?
Odpowiedź na pytanie jak przejść na samozatrudnienie pojawiła się na blogu już wcześniej. Wystarczy zacząć od rejestracji działalności gospodarczej, a potem wykonać kilka kolejnych kroków zawartych w cyklu „Zakładamy działalność gospodarczą”.
Gdzie znaleźć zleceniobiorców?
Po informacje na ten temat odsyłam w pierwszej kolejności do artykułu, w którym opisałem gdzie można szukać pracy zdalnej jako programista. Jeśli praca zdalna nie jest tym co lubisz, to zapewne na swoim lokalnym rynku znajdziesz firmy oferujące możliwość pracy w modelu B2B. Coraz więcej firm daje możliwość wyboru właśnie pomiędzy samozatrudnieniem, a etatem.
Faktura dla byłego pracodawcy
Polskie prawo dopuszcza możliwość zakończenia pracy etatowej i zmiany formy współpracy na samozatrudnienie. Możesz więc na przykład 30 listopada zakończyć pracę na etacie, a już 1 grudnia wystawić fakturę za pracę dla tej samej osoby.
Trzeba tutaj jednak uważać na dwie restrykcje. Pierwsza wiąże się z faktem, że podejmując współpracę z byłym pracodawcą tracisz możliwość skorzystania z preferencyjnych składek ZUS. Druga dotyczy ograniczenia możliwości wyboru formy opodatkowania. Jeżeli bowiem wystawisz fakturę swojemu byłemu pracodawcy w tym samym roku podatkowym co pracował[a|e]ś u niego na etacie, to nie możesz skorzystać z podatku liniowego. Możesz na niego przejść dopiero w kolejnym roku podatkowym (możliwość zmiany masz minimum do 20 lutego).
Decydując się na taki krok trzeba również uważać na to, żeby samozatrudnienie nie przypominało stosunku pracy. Chodzi głównie o to, żeby podpisana umowa była pozbawiona przynajmniej części elementów charakterystycznych dla etatu. Nie może zawierać klauzul, które wskazują, że jesteś jakoś podporządkowany zleceniodawcy. Powinno to wyglądać tak, że samozatrudniony ma więcej swobód w wykonywaniu zleceń, ale i więcej odpowiedzialności z tym związanych.
Ciekawostką jest fakt, że takie „kontynuowanie” współpracy z byłym pracodawcą jest o wiele lepiej widziane przez banki m.in. przy udzielaniu kredytu hipotecznego. Traktują to bowiem jako ciągłość i o kredyt hipoteczny możesz wnioskować praktycznie po rozliczeniu pierwszego miesiąca działalności. Jest to zupełnie inna sytuacja niż ta, w której byłem ja – czyli rozpoczęcie działalności „od zera” z nowymi zleceniodawcami. W przypadku takich przedsiębiorców banki nie rozpatrzą wniosku o kredyt hipoteczny dopóki nie rozliczymy dwunastu miesięcy prowadzenia działalności, a czasem nawet wymagają rozliczenia pełnego roku podatkowego.
Oczywiście wszystkie te obostrzenia dotyczą wyłącznie sytuacji, gdy na etacie i działalności wykonujemy pracę z tego samego zakresu. Nie musimy się ich obawiać gdy zostajemy samozatrudnionym programistą i wykonujemy zlecenia dla kogoś, dla kogo wcześniej pracowaliśmy na etacie jako np. spawacz 🙂
Faktura dla byłego pracodawcy z UE
Już po napisaniu tego artykułu dowiedziałem się o jeszcze jednej ciekawej opcji umożliwiającej zachowanie prawa do małego ZUS-u pracując dla byłego pracodawcy. Chodzi o sytuację, w której Twój pracodawca jest z innego kraju UE niż Polska i pracując dla niego na etacie podlegał[a|e]ś ubezpieczeniom społecznym w tymże kraju. W takim przypadku, przechodząc na samozatrudnienie w Polsce możesz wystawiać mu faktury zachowując jednocześnie prawo do preferencyjnych składek ZUS. Może to być więc idealna opcja dla osób chcących po powrocie z emigracji zdalnie kontynuować współpracę z zagraniczną firmą.
Formalności to nie wszystko
Spełnienie formalności związanych z założeniem działalności gospodarczej, to absolutnie nie wszystko o czym musisz pomyśleć decydując się na samozatrudnienie. Jeśli ta zmiana jest podyktowana, podobnie jak u mnie, chęcią zapewnienia sobie emerytury na własną rękę, to na tę emeryturę odkładaj 🙂 Nie daj się zwieść poczuciu, które pojawi się wielokrotnie, że „masz jeszcze czas” i „zaczniesz od jutra”. Z takim nastawieniem nim zdążysz się obejrzeć, zostaniesz zarówno bez marnej emerytury z ZUS, jak i bez własnych oszczędności.
Oprócz tego ważne jest przemyślenie kilku innych spraw. Na przykład kwestia dni wolnych (zarówno tych urlopowych jak i chorobowych). Jeżeli chodzi o jakiś „pakietu dni urlopowych” to wszystko zależy od dogadania się ze zleceniodawcą. Niektóre firmy oferują kilka lub kilkanaście dni wolnego, za które otrzymasz wynagrodzenie zgodnie z wynegocjowaną stawką. Jednak są i takie, w których po prostu masz „przerwy w świadczeniu usług” i nie otrzymujesz wtedy żadnego wynagrodzenia.
Kwestia chorobowego zostaje całkowicie po Twojej stronie. I tu są dwie drogi. Jeśli nie opłacasz składki chorobowej, to chorobowego nie masz wcale. Jeśli opłacasz, to możesz z niego z skorzystać. Nie licz jednak na kokosy. Wszystko zależy od wysokości składki. Przy małym ZUS-ie dostaniesz jakieś 10 zł za dzień chorobowego, a przy pełnym ZUS-ie około 45 zł. Dlatego też przedsiębiorcy nie chorują 🙂
Zwróć także uwagę, że przy opłacaniu minimalnych składek ZUS i braku „płatnego urlopu” bierzesz na siebie ryzyko związane z wystąpieniem wszelkich nieprzewidzianych zdarzeń losowych, które mogą wyłączyć Cię na pewien czas z możliwości pracowania i zarabiania pieniędzy. Jeśli dodatkowo masz rodzinę, która finansowo opiera się na Tobie (np. żonę na urlopie wychowawczym opiekującą się małym dzieckiem, tak jak ja) to koniecznie musisz podjąć kroki minimalizujące to ryzyko. Najprostsze co możesz zrobić to oszczędzać pieniądze, właśnie na wypadek tego typu zdarzeń. Jeżeli nie wiesz jak efektywnie zabrać się za oszczędzanie (i inne aspekty finansów osobistych), to zachęcam Cię do przeczytania książki Finansowy Ninja, która bez wątpienia rozwieje wszelkie Twoje wątpliwości. W celu zniwelowania ryzyka polecam również wykupienie solidnego ubezpieczenia zdrowia i życia, które powinno zabezpieczyć Cię przed ponoszeniem nadmiernych kosztów w razie wypadku i zrekompensować brak możliwości zarabiania pieniędzy w czasie rekonwalescencji.
Jak widzisz, decyzję o przejściu z etatu na samozatrudnienie trzeba dobrze przemyśleć. Należy być świadomym ryzyka i wszystko dokładnie przekalkulować. Pamiętaj, że będąc na samozatrudnieniu najlepiej wynegocjować stawkę „z górką”, żeby oprócz pieniędzy na codzienne wydatki zostawało również na emeryturę i „prywatne chorobowe”. Polecam skorzystać z kalkulatora, który pomoże Ci wyliczyć ile pieniędzy zostanie Ci w kieszeni w zależności od kwoty jaka będzie widniała na wystawionej przez Ciebie fakturze. Z kolei na blogu Michała Szafrańskiego znajdziesz fajny artykuł autorstwa Janusza Szczuchniaka zawierający porównanie opłacalności form zatrudnienia w konkretnych warunkach.
Czy to naprawdę się opłaca?
Finansowo jak najbardziej. Oprócz możliwości decydowania o wysokości składek ZUS dochodzi również kwestia optymalizacji podatkowej poprzez wybór odpowiedniej formy opodatkowania, czy rozliczanie kosztów prowadzenia działalności. Zaglądając w moje dotychczasowe raporty finansowe możesz zobaczyć, że efektywna stopa opodatkowania oscyluje w moim przypadku w granicach 11-14%, co jest satysfakcjonującym rezultatem.
Czy warto podejmować to ryzyko?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam(a). Z całą pewnością stanowczo odradzam Ci przejście na samozatrudnienie, jeśli wydajesz wszystko co zarabiasz. W takim przypadku trzymanie się etatu będzie dla Ciebie o wiele bardziej bezpieczne. Lepiej mieć te kilkanaście dni urlopu wypoczynkowego, płatne chorobowe i byle jaką emeryturę niż nie mieć nic.
Pamiętaj też, że ryzyko jest tym mniejsze im mniej osób zależy od Ciebie finansowo. Jeśli nie masz jeszcze własnej rodziny i pracujesz wyłącznie na siebie, to potencjalna niespodziewana przerwa w pracy nie dotknie Cię tak, jak kogoś kto pracuje na utrzymanie żony i dzieci, a czasem i rodziców.
Z drugiej strony, żeby tego ryzyka aż tak nie nakręcać, przeanalizuj sobie ile razy w ciągu ostatniego roku, dwóch, czy pięciu był[a|e]ś na chorobowym pracując na etacie? Ile razy chodził[a|e]ś do pracy pomimo drobnego przeziębienia? Ile razy brał[a|e]ś dzień urlopu tylko po to, żeby załatwić coś na mieście w godzinę czy dwie? Ja zadałem sobie te pytania ponad rok temu, kiedy to biłem się z myślami, czy powinienem rezygnować z możliwości pójścia na płatny urlop kilka miesięcy po narodzinach naszego synka. „A jak się coś stanie?” – myślałem. Tak… coś się stanie… nigdy nie ma dobrego momentu na diametralne zmiany i wyjście z własnej strefy komfortu. Powiem Ci co się stanie na pewno: przyjdzie starość i śmierć. Czy wtedy chcesz żałować, że w przeszłości nie miał[a|e]ś tyle odwagi, żeby korzystać z nadarzających się okazji?
Czy zdecydowałbym się na to po raz drugi?
Jak najbardziej. Cieszę się, że podjąłem decyzję o przejściu na samozatrudnienie i żałuję, że zrobiłem to dopiero rok temu 🙂 Gdzieś z tyłu głowy nadal siedzi myśl, że jeśli nie będę pracował, to nie będę zarabiał. Jednak wraz z przyrostem oszczędności i dorastaniem synka traci ona na znaczeniu, ryzyko maleje, a poczucie spokoju wzrasta.
Ostatnio dodatkowo staram się zmienić sposób myślenia i traktować tydzień jako 168 godzin, z których wystarczy przepracować tylko 40, zamiast myśleć tak jak do tej pory, że muszę przepracować 8 godzin każdego dnia od poniedziałku do piątku. Takie podejście daje o wiele większą elastyczność w planowaniu czasu, ale wymaga delikatnego „przełączenia się”. Work in progress…
Wnioski
Nigdy nie nadejdzie dobry czas na zmiany. Postanowienie „od jutra” nigdy nie nastąpi. Jeśli chcesz coś zrobić, to przestaw termin z „kiedyś” na dziś. Jeśli chcesz przejść na samozatrudnienie, to nie wahaj się, tylko dobrze to przemyśl i zaplanuj. Trzymam kciuki i życzę powodzenia! A jeśli masz jakieś uwagi, wątpliwości lub pytania, to śmiało pisz o nich w komentarzach poniżej. Postaram się odnieść do wszystkiego co napiszesz.
Bądź na bieżąco!
Podobają Ci się treści publikowane na moim blogu? Nie chcesz niczego pominąć? Zachęcam Cię do subskrybowania kanału RSS, polubienia fanpage na Facebooku, zapisania się na listę mailingową:
lub śledzenia mnie na Twitterze. Generalnie polecam wykonanie wszystkich tych czynności, bo często zdarza się tak, że daną treść wrzucam tylko w jedno miejsce. Zawsze możesz zrobić to na próbę, a jeśli Ci się nie spodoba – zrezygnować
Dołącz do grup na Facebooku
Chcesz więcej? W takim razie zapraszam Cię do dołączenia do powiązanych grup na Facebooku, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje na poruszane tutaj tematy, możesz podzielić się własnymi doświadczeniami i przemyśleniami, a przede wszystkim poznasz ludzi interesujących się tą samą tematyką co Ty.
W grupie Programista Na Swoim znajdziesz wiele doświadczonych osób chętnych do porozmawiania na tematy krążące wokół samozatrudnienia i prowadzenia programistycznej działalności gospodarczej. Vademecum Juniora przeznaczone jest zaś do wymiany wiedzy i doświadczeń na temat życia, kariery i problemów (niekoniecznie młodego) programisty.
Wesprzyj mnie
Jeżeli znalezione tutaj treści sprawiły, że masz ochotę wesprzeć moją działalność online, to zobacz na ile różnych sposobów możesz to zrobić. Niezależnie od tego co wybierzesz, będę Ci za to ogromnie wdzięczny.
Na wsparciu możesz także samemu zyskać. Wystarczy, że rzucisz okiem na listę różnych narzędzi, które używam i polecam. Decydując się na skorzystanie z któregokolwiek linku referencyjnego otrzymasz bonus również dla siebie.
Picture Credits
6 października 2019 at 09:09
cześć, nie moge znaleźć jasnej odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, w artykule napisałeś :
„podejmując współpracę z byłym pracodawcą tracisz możliwość skorzystania z preferencyjnych składek ZUS.”
następnie pisząc :
„Oczywiście wszystkie te obostrzenia dotyczą wyłącznie sytuacji, gdy na etacie i działalności wykonujemy pracę z tego samego zakresu. Nie musimy się ich obawiać gdy zostajemy samozatrudnionym programistą i wykonujemy zlecenia dla kogoś, dla kogo wcześniej pracowaliśmy na etacie jako np. spawacz”
Stąd moje pytanie, pracuje obecnie u mojego pracodawcy na UoP, jako analityk biznesowy, jednak z kolejnym miesiącem przechodze na b2b, pracujac jako programista. Będę mógł wtedy skorzystać z preferencyjnego ZUS’u ?
7 października 2019 at 06:20
Cześć.
W mojej opinii analityk biznesowy i programista to w większości przypadków dwa rozłączne stanowiska. Chociaż wiadomo, że w niektórych małych firmach programista może zajmować się częścią obowiązków analityka biznesowego. Nie ma tu prostej odpowiedzi. Musisz się zastanowić, czy będziesz w stanie wykazać (gdy ktoś o to poprosi), że zakres obowiązków, który masz na UoP jest inny niż ten na B2B.
PS. Możesz też spróbować zapytać w ZUS co myślą na temat Twojego przypadku. Tam na pewno Ci ktoś podpowie. Chociaż musisz pamiętać, że przy pytaniu nie wszyscy mogą wiedzieć czym zajmuje się analityk biznesowy. Znam przypadki, że i w małych firmach programistycznych nawet nie słyszeli o takim stanowisku 😉
3 września 2019 at 11:34
Czy wystarczy jedna faktura do byłego pracodawcy, aby „mały ZUS” został nam zabrany?
13 września 2019 at 07:31
Nie chciałbym Cię tu wprowadzić w błąd i polecam skontaktować się z jakimś księgowym/księgową. Nie wiem bowiem jak to dokładnie się odbywa. Na pewno już jedna faktura wystarczy, żebyś nie mógł skorzystać z małego ZUS-u. Z drugiej strony nie jest jednak tak, że jedna faktura dla byłego pracodawcy zabiera Ci mały ZUS za całe dwa lata. W którymś z artykułów na temat ZUS-u pisałem, że jeżeli przestaniesz współpracować z byłym pracodawcą i nie wystawiasz mu już więcej faktur, to możesz zacząć korzystać z małego ZUS-u. Po prostu okres w którym możesz z małego ZUS-u korzystać liczy się od rozpoczęcia działalności i trwa 24 pełne miesiące. Jeżeli w tym okresie porzucisz współpracę z byłym pracodawcą, to możesz skorzystać z pozostałych przysługujących Ci miesięcy. Tak to jakoś działa. Niemniej jednak przydałoby się potwierdzenie jakiejś wykwalifikowanej osoby, która zajmuje się tym na co dzień.
24 marca 2019 at 10:40
Mi osobiście w tym artykule brakuje jak sobie poradzić z aspektami bardziej mentalnymi i psychicznymi. Motywacja do pracy i organizacja pracy. Czy pracować w domy czy wynająć sobie własną przestrzeń (bo praca w domu to każdy wie jak wygląda jak się ma dzieci ) Bo o inny rzeczach prawnych czy skarbowych idzie doczytać . Tego jest tona informacji w sieci.
25 marca 2019 at 08:06
Pomieszałeś kilka tematów: samozatrudnienie, pracę zdalną i pracę z domu. Ten artykuł jest o tym, o czym trzeba pamiętać przechodząc na samozatrudnienie. Samozatrudnienie nie jest jednoznaczne z pracą zdalną, czy pracą z domu, a Ty właśnie o tym piszesz. Samozatrudnienie to tylko i aż zmiana formy zatrudnienia i nie ma bezpośredniego przełożenia na to, czy pracuje się zdalnie, czy też nie.
25 marca 2019 at 08:17
Niestety jeżeli tak do tego podchodząc to nie zmienia się wg mnie nic. Poza formalizmami że sam sie rozliczać masz umowę B2B. Bo rozumiem że miejscem pracy i tak jest praca u klienta ?
25 marca 2019 at 09:03
Chyba nie przeczytałeś tego artykułu… Nie zmienia się zupełnie nic… urlopy, chorobowe, to ile teoretycznie idzie pieniędzy na emeryturę, „ochrona” etatowca przez kodeks pracy, odpowiedzialność etatowca vs kontraktora… u mnie zmieniło się absolutnie wszystko wymienione po przejściu z etatu na samozatrudnienie.
Staraj się spojrzeć nie tylko ze swojej perspektywy. To, że u Ciebie jest tak, to nie znaczy, że dwa, czy trzy miliony osób samozatrudnionych w Polsce mają dokładnie tak samo.
11 czerwca 2018 at 14:38
W związku z tym, że jest wiele obostrzeń jeśli chodzi o samozatrudnienie, jednoosobową działalność i wykonywanie pracy dla byłego pracodawcy, czy zmienia coś w tym momencie zastąpienie jednoosobowej działalności gospodarczej spółką z.o.o?
Wydaje mi się że dość kuszące (i w sumie powinno być bezpieczne, bo nie trzeba od razu martwić się o klientów) jest po prostu przejście na działalność, bez porzucania wykonywania pracy na rzecz byłego pracodawcy. Cały czas, lub chociaż na poczaku, do czasu znalezienia innych klientów. Nie mniej jednak przepisy zakazujące podatku liniowego, brak preferencyjnej składki zus, wydają się nie zachęcać do tego typu przejścia, a kombinacje z zakresem obowiązków, unikaniem stusunku do pracy, mogą zniechęcić.
Czy założenie spółki z.o.o, pomimo wyższych kosztów utrzymania spółki i często dłuższego czasu jej zakładania, może okazać się przydatne, żeby jednak tego typu scenariusz rozważać w kontekście samozatrudnienia? Czy może lepiej korzystać z usług pośredników, którzy zajmują się tak naprawdę „przefakturowywywaniem”, oczywiście za jakąś tam wynegocjowaną opłatą? Czy w kontekście przejścia na samozatrudnienie tego typu formy działalności (sp z.o.o lub kontraktornia z przefakturowywaniem) są ciągle legalne i pozwolą zoptymalizować koszty?
W artykułach o przejściu na samozatrudnienie często podane są obostrzenia odnośnie pracy na rzecz byłego pracodawcy, bez zbyt wielu rad jak sobie z tym poradzić i tego trochę mi brakuje. Najczęściej opisywany jest najprostszy scenariusz, czyli zakończenie UoP, założenie działalności i świadczenie usług dla innych podmiotów niż poprzedni pracodawca.
A tak naprawdę to zachowanie współpracy z poprzednim pracodawcą wydaje się często preferowane i chętnie przeczytałbym rady jak ten scenariusz „przejścia na samozatrudnienie” poprawnie i legalnie zrealizować.
12 czerwca 2018 at 14:01
Cześć!
Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię. Postaram się pomóc na tyle, na ile pozwala moja wiedza teoretyczna, bo praktycznie niestety nie przechodziłem ani współpracy z byłym pracodawcą, ani nie zakładałem spółki z o.o.
Sp. z o.o. faktycznie jest alternatywą. Tam nie ma „obostrzeń” odnośnie pracy dla byłego pracodawcy. Wynika to z faktu, że w jednoosobowej działalności gospodarczej firma to Ty, a spółka z o.o. to odrębna osobowość prawna, w której jesteś zatrudniony nawet jeżeli sam ją założysz. Wynikają z tego różne wady i zalety. Za jedną z wad można uznać konieczność prowadzenia pełnej księgowości, ale w zamian istnieje legalna możliwość niepłacenia ZUS-u wcale. Jest to możliwe chyba poprzez zatrudnienie się na umowę o dzieło we własnej spółce z o.o. – dokładnie nie wiem, ale wiem, że są firmy, które się specjalizują w takich „optymalizacjach”.
Jeżeli chodzi o pracę dla byłego pracodawcy jako JDG, to faktycznie są obostrzenia związane z małym ZUS-em i liniówką w pierwszym roku. Najpopularniejszym „obejściem” jakie znam jest nawiązywanie współpracy z jakąś inną spółką-córką, której właścicielem jest również Twój były pracodawca. Wtedy te obostrzenia nie obowiązują, bo w świetle prawa pracujesz dla innego podmiotu. Po za tym faktycznie trzeba zwrócić uwagę na zwieraną umowę, żeby nie wyglądała tak samo jak dla etatowca.
Nie wiem czy mogę coś jeszcze dodać… mam nadzieję, że chociaż trochę nakreśliłem Ci temat?
24 grudnia 2016 at 01:25
Jest jeszcze jedna ważna rzecz o której warto pamiętać – odpowiedzialność materialna. W przypadku umowy o pracę jest to wysokość max. 3mc wynagrodzenia. W przypadku własnej działalności odpowiadamy całym swoim majątkiem (prywatnym również), chociaż w umowie z usługobiorcą można ograniczyć odpowiedzialność (np. w moim przypadku jest ograniczenie do wysokości ok. 6mc zarobków – ale to nadal spora kwota). Oczywiście mowa tu o winie nieumyślnej.
Nie znalazłem żadnego ubezpieczenia OC dla programistów. Z drugiej strony zastanawiam się jak programista może zrobić szkody na taką kwotę.
25 grudnia 2016 at 08:33
Dzięki za tę uwagę. Faktycznie, to jest ważny temat. Chociaż nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś programista w Polsce został indywidualnie pociągnięty do takiej odpowiedzialności. Chyba nie jest to u nas często spotykana praktyka. Dlatego też i ubezpieczeń nie przewidziano. Ale wiem, że za granicą takie istnieją.
A jak mogłaby wyglądać taką szkoda? Np. błąd w kodzie systemu bankowego, który spowodował milionowe straty? Tylko, że to jest trochę naciągane, bo to przechodzi przez code review, przez testy, więc wiecej osób jest w to zaangażowane, to i odpowiedzialność się dzieli. Po drugie tego typu instytucje same są ubezpieczone na grubą kasę od takich sytuacji.
Jednak jeśli ktoś boi się takiego ryzyka podpisując umowę ze zleceniodawcą, to polecam rozważyć założenie którejś z dostępnych spółek, zamiast JDG. Dzięki temu odpowiedzialność ograniczy się do wysokości majątku spółki.
25 grudnia 2016 at 12:40
Zgadzam się, że w przypadku programistów ciężko jest wskazać jedną konkretną osobę odpowiedzialną za nieprawidłowe działanie programu. Od napisania kodu do uruchomienia na produkcji jest dłuuuga droga (a przynajmniej powinna być).
Inaczej niż w przypadku np. lekarzy lub zawodowych kierowców gdzie dana osoba jest często bezpośrednio odpowiedzialna za szkodę. Ale dla tych grup zawodowych istnieją już polisy OC.