Pomysł na ten wpis podsunął mi Dawid w jednym z komentarzy do wpisu 4 polskie podcasty, obok których nie można przejść obojętnie. Dawid chciał spróbować pracy zdalnej i zastanawiał się jakie są możliwości na długoterminowy kontrakt w Polsce. Częściowo odpowiedziałem mu na to pytanie w dalszej dyskusji, a dziś chciałbym sprawę doprecyzować i jednocześnie dotrzymać danej obietnicy na odrębny artykuł opisujący gdzie szukać ofert pracy zdalnej.
Firmy outsourcujące pracowników IT
Zacznę od opcji, na którą sam zdecydowałem się około rok temu – długoterminowy kontrakt z firmą outsourcującą pracowników IT. W moim przypadku wybór padł na Sii, ale na polskim rynku z powodzeniem działa kilka(naście?) firm tego typu. Sam, przy okazji udziału w różnych konferencjach, rozmawiałem również z przedstawicielami firm IT Kontrakt, 7N i j-labs.
Praca zdalna nie jest jednak normą w takich firmach. Tak naprawdę wszystko zależy od tego do jakiego klienta jest się oddelegowanym. Oczywiście nie ma problemu z wyrażeniem chęci pracy zdalnej na starcie negocjacji. Z doświadczenia ze współpracy z Sii wiem, że firmy outsourcujące i tak poszukują pracowników pod konkretnego klienta, a więc od razu wiadomo czy aktualnie są wakaty na pracę zdalną, czy też nie.
Ciekawostką jest fakt, że niezależnie do której z powyższych 4 firm wyślesz zapytanie o pracę zdalną, to na 90% odpowiedź będzie: „Roche” 🙂 Roche, gigant farmaceutyczny, jest jednym z największych klientów wszystkich dużych firmy outsourcingowych w Polsce, udostępniającym możliwość pracy zdalnej. Co więcej, jest on często ich jedynym klientem umożliwiającym pracę w takiej formie. Początkowo niepokoiła mnie taka sytuacja. Obawiałem się zarówno pracy wewnątrz wielkiej korporacji, jak i tego czy będę miał możliwość dalszej pracy zdalnej gdy zakończymy obecny projekt dla Roche’a. Obawy okazały się jednak zupełnie niepotrzebne. Po pierwsze projekt, do którego trafiłem jest naprawdę długoterminowy i pracy zdalnej nie zabraknie mi przez co najmniej najbliższy rok, a po drugie programowanie dla korporacji pozytywnie mnie zaskoczyło (planuję nawet napisać odrębny artykuł na ten temat).
Oprócz możliwości pracy zdalnej, największą zaletą wykorzystania pośrednika w postaci firmy Sii jest możliwość realizacji zleceń w formie B2B (chociaż zwykła umowa o pracę również była możliwa). Do Roche’a można również aplikować bezpośrednio, ale z tego co wiem oferują wtedy tylko umowę o pracę i tylko na miejscu z biura w Poznaniu lub Warszawie. Dodatkową zaletą jest to, że gdy jeden projekt się kończy, to Sii bierze na siebie znalezienie kolejnego. Ostatnim, wartym odnotowania atutem jest możliwość korzystania z różnych benefitów, które Sii może wynegocjować dla siebie i swoich współpracowników dzięki własnemu rozmiarowi. Mam tu na przykład na myśli grupowe ubezpieczenie na życie na bardzo korzystnych warunkach, z którego wraz z żoną korzystamy.
Nie ma oczywiście róży bez kolców. Za te wszystkie „udogodnienia” trzeba zapłacić, a dokładniej podzielić się swoim wynagrodzeniem od Roche’a z Sii. O jakiej kwocie mówimy? Nie wiem dokładnie jak to jest w przypadku Sii, bo jak większość firm tego typu nie mówi o tym otwarcie. Inaczej jest jednak z firmą 7N. Ta głośno chwali(ła?) się swoim otwartym modelem 75/25 – czyli programista dostaje 75% kwoty, którą 7N otrzymuje od klienta. Można więc śmiało założyć, że 20-30 procent prowizji to widełki, w których mieści się większość firm outsourcingowych. Dużo, mało? To już musisz ocenić samemu. Wszystko zależy od sytuacji w życiu prywatnym i skłonności do podejmowania ryzyka. W teorii wybór firmy pośredniczącej przenosi na nią ryzyko związane ze znalezieniem programiście zajęcia i zapewnieniem płynności finansowej. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
Trzeba też spojrzeć na to z drugiej strony. Czy to, że firma outsourcingowa bierze 25% wynagrodzenia oznacza, że pracując bezpośrednio otrzymałbym wynagrodzenie o 25% wyższe? Zakładam, że nie. Generalnie wszystko zależy od umiejętności danej osoby, ale zapewne w większości przypadków nie osiągniesz na starcie takiego pułapu. Dlaczego? Bo klient końcowy też korzysta z tego, że między Tobą, a nim jest pośrednik i „w 25-procentowym pakiecie” płaci za HR, księgowość i inną papierologię, którą przenosi na pośrednika.
Jeśli interesowałoby Cię więcej szczegółów na temat podjęcia współpracy z firmą Sii i pracy zdalnej dla firmy Roche, to zachęcam do pozostawienia komentarza poniżej lub mailowego kontaktu ze mną w tej sprawie.
EDIT: Gdybyś chciał(a) poznać więcej szczegółów na temat pracy dla Roche/Sii, to zapraszam Cię do lektury artykułu: W korporacji też może być fajnie, czyli kulisy mojej współpracy z Roche/Sii oraz historia odejścia z AIS.PL.
Upwork i jemu podobne
Na drugim biegunie ryzyka (przynajmniej w teorii) znajduje się pełen freelancing, czyli chwytanie się różnego rodzaju mniejszych lub większych zleceń z różnych źródeł. Ryzyko jest tutaj teoretycznie większe ze względu na konieczność samodzielnego wyszukiwania ofert oraz większa możliwość trafienia na niepłacącego klienta. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że nawet te mniejsze zlecenia programistyczne będą trwały od kilku tygodni do kilku miesięcy pracy „na pełen etat”, więc czasu na znalezienie kolejnych nie powinno zabraknąć. Pozostaje kwestia zniwelowania ryzyka niewypłacalności klienta. Tutaj z pomocą przychodzą serwisy, na których można zlecić lub wyszukać pracę dla freelancerów. Przykładem takowego jest Upwork.
Upwork powstał w 2015 roku w wyniku rebrandingu połączonych serwisów Elance i oDesk, które przez długie lata przodowały na globalnym rynku zleceń dla freelancerów. Zastanawiasz się dlaczego postanowiłem wspomnieć akurat o tym serwisie? Przyczyna jest prosta – dosyć dobrze znam zasady jego działania i wiem, że po osiągnięciu odpowiedniej reputacji znalezienie kolejnych klientów staje się o wiele łatwiejsze, a przerwy pomiędzy projektami przestają być zmartwieniem. Mój serdeczny przyjaciel od dwóch lat pracuje opierając swoją działalność właśnie o Upwork i na brak zleceń nie narzeka. Czasem wręcz przeciwnie 😉
Gdy spojrzysz na ilość dostępnych freelancerów w serwisie Upwork i bardzo niskie stawki, za które część z nich jest gotowa pracować, możesz zastanawiać się, czy jest sens w ogóle startować. Odpowiedź brzmi: jak najbardziej! Musisz bowiem pamiętać, że Upwork jest portalem o globalnym zasięgu, a więc swoje usługi mogą oferować mieszkańcy różnych zakątków świata, również tych, w których praca za kilka dolarów za godzinę jest bardzo atrakcyjna. Nie znaczy to jednak, że wszyscy zleceniodawcy szukają najtańszej siły roboczej. Część z nich zdążyła się już boleśnie przekonać, że lepiej od razu zbilansować stosunek ceny do jakości, niż dwa razy płacić. Dla niektórych problematycznym może wydawać się również złapanie pierwszego klienta w takim serwisie. To również nie powinien być duży kłopot. Chyba wystarczy, że wspomnę o swoim przypadku – mimo całkowicie zerowej historii w serwisie i braku samodzielnych poszukiwań, raz na jakiś czas jestem zapraszany na różne rozmowy w sprawie dołączenia do projektu, a zapraszający wstępnie oceniają mnie tylko na podstawie wypełnionego profilu. Wydaje się więc, że znalezienie pierwszego klienta, przy odrobinie starań, powinno być tylko kwestią czasu.
Jaką pomoc oprócz gromadzenia ogłoszeń oferuje Upwork? Kluczowa pomoc, to gwarancja wypłacalności przy rozliczaniu się godzinowym. Wygląda to tak, że na Twoim komputerze w tle, w trakcie pracy uruchamiasz aplikację, która monitoruje Twoją aktywność i zlicza przepracowane godziny. Za tak zaraportowane godziny zapłatę dostaniesz bezpośrednio od serwisu Upwork (oczywiście po stawce dogadanej wcześniej z klientem), a ten bierze na siebie kwestię rozliczenia się dalej z Twoim zleceniodawcą. Co serwis ma w zamian? Prowizję 🙂 Całkiem niedawno zmieniła się polityka prowizji w portalu i teraz ich wysokość zależy od stażu pracy. Dzięki temu całkiem szybko można osiągnąć prowizję na poziomie 10%, a od najaktywniejszych osób pobierane jest tylko 5%, co jest moim zdaniem świetnym dealem.
Jeśli interesują Cię szczegóły na temat pracy zdalnej, w któryś z przedstawionych tutaj sposobów, to zapraszam Cię do dołączenia do naszej grupy na Facebooku. Znajdziesz tam m.in. wpis zawierający listę osób, którzy na własnej skórze przetestowali przynajmniej jedną opisaną tutaj ścieżkę.
Startupy, wszędzie startupy…
Startup – bardzo popularny ostatnimi czasy buzzword.
Wymyślać startupy, to każdy by chciał, ale robić nie ma komu 🙂
No właśnie… Wzrost zainteresowania ze strony różnego rodzaju inwestorów zachęca wiele osób do próby wprowadzenia w życie swojego pomysłu na kolejne jedyne w swoim rodzaju narzędzie (np. aplikację webową lub mobilną) ułatwiające życie innym. I chwała im za to 🙂 Ktoś jednak te pomysły musi implementować. I tu do akcji wkraczamy my, programiści.
Ze względu na sporą konkurencję i niedobór specjalistów, twórcy startupów często decydują się zatrudniać programistów z innych zakątków świata, a co za tym idzie, pozwalają im na pracę zdalną. Osobiście znam wiele osób pracujących dla startupów ze Szwajcarii, Niemiec, czy USA.
Jak znaleźć pracę w startupie dla siebie? Jednym ze źródeł są portale typu Upwork. Tam jednak musimy liczyć się z pobieraną prowizją. Jeśli chcemy jej uniknąć to musimy trochę poszperać w internecie. Znalezienie kontaktu do twórców startupów staje się coraz prostsze dzięki serwisom typu AngelList, który ułatwia nawiązanie współpracy bez swojego pośrednictwa. Dobrym sposobem na znalezienie zdalnej pracy w startupie jest również zakomunikowanie swoim znajomym, którzy już w takim startupie siedzą, że jesteście zainteresowani czymś podobnym. Często bowiem jest tak, że twórcy startupów znają innych pomysłodawców, którzy chętnie zatrudnią kogoś z polecenia.
Czy warto obawiać się niewypłacalności lub przedwczesnego zakończenia projektu? Moim zdaniem, coraz częściej nie ma takiej potrzeby. Jeśli tylko nie trafisz na jakiegoś szemranego pseudo-przedsiębiorcę, to nawet najbardziej durnowaty pomysł, przy wsparciu inwestora i odpowiednim finansowaniu, jest w stanie przetrwać rok, dwa lub dłużej. Spośród wszystkich moich znajomych, pracujących nad jakimś startupem, nie słyszałem jeszcze o przypadku, gdzie ktoś byłby niezadowolony, narzekał na wypłacalność lub projekt zakończył się przedwcześnie. Więc albo nie jest tak źle, albo miałem styczność ze zbyt małą liczbą osób pracujących w ten sposób.
Ciekawym przykładem firmy pracującej nad własnym produktem, nieposiadającej żadnego biura, a tym samym działającej całkowicie zdalnie jest Nozbe. Jej produktem jest aplikacja do zarządzania czasem i projektami zainspirowana metodą Getting Things Done. Jeśli chciał(a)byś dowiedzieć się więcej na temat działania firmy Nozbe, to polecam wysłuchać rozmowy Michała Szafrańskiego z Michałem Śliwińskim, założycielem firmy, do której już wcześniej odsyłałem.
Software house’y
Na liście możliwych miejsc, w których można pracować zdalnie nie mogło zabraknąć software house’ów. Ten kto choćby raz uczestniczył w jakiejś większej polskiej konferencji około-Javowej nie mógł nie trafić na firmę SoftwareMill, która jest częstym sponsorem lub współorganizatorem tego typu imprez (np. Scalar, Confitura). Zaryzykuję stwierdzenie, że SoftwareMill jest najlepiej rozpoznawaną firmą Javową zorganizowaną podobnie jak Nozbe – bez żadnego biura, gdzie każdy pracownik działa zdalnie z wybranego przez siebie miejsca.
Jeśli ktoś obraca się bliżej środowiska Ruby, to na pewno słyszał o firmie Arkency, która szczyci się nie tylko organizacją pracy w całkowicie zdalny, ale przy tym jednocześnie całkowicie asynchroniczny sposób. Znaczy to mniej więcej tyle, że pracownicy mogą wybrać nie tylko miejsce, z którego chcą pracować, ale również i porę dnia, która im najbardziej pasuje.
Jak już jesteśmy przy Ruby i pracy zdalnej, to ciężko nie wspomnieć o amerykańskiej firmie 37signals, która często jest uważana za jednego z prekursorów firm zorientowanych na pracę zdalną („remote-oriented” – jeśli nikt jeszcze tego tak publicznie nie nazwał, to będę rościł sobie prawa do uznania mnie jako autora tego sformułowania 😉 ). Ciekawostką może być fakt, że framework Ruby on Rails został zapoczątkowany przez pracowników firmy 37signals w trakcie pracy nad oprogramowaniem Basecamp. W 2014 roku firma zmieniła nazwę na Basecamp, żeby być bardziej kojarzona z ich głównym produktem.
Pozostając na globalnym rynku, warto zainteresować się ofertą nowojorskiej firmy Clevertech. Na podstawie wielkości i rozsiania zespołu po całym świecie wnioskuję, że są bardzo remote-oriented 😉 Nie znam osobiście realiów panujących w tej firmie, ale znam człowieka, który zna człowieka, który tam pracuje od jakiegoś czasu i jest zadowolony. Dodatkowo pamiętam, że często trafiałem na ogłoszenia tej firmy na różnych portalach z ofertami pracy, gdy sam jej szukałem.
Firmą o zbliżonym profilu do Clevertech (tak się przynajmniej na pierwszym rzut oka wydaje), która również może oferować ciekawe zdalne zadania do wykonania, jest Crossover z Teksasu. Tą znam jednak tylko z ofert pracy, na które trafiałem. Nie jestem w stanie więc w tym momencie nic więcej powiedzieć na jej temat. Marcin przedstawił nam jak wygląda współpraca z Crossover, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Podejrzewam, że jest on również skłonny odpowiedzieć na dodatkowe pytania, gdyby się tylko takie z Twojej strony pojawiły.
Open Source
Bardzo ciekawą opcją jest praca zdalna dla firm „opiekujących się” oprogramowaniem open source. Osobiście znam kilka osób pracujących dla Red Hata i nie liczę tu tych, z którymi mam styczność głównie przez Twittera. Za to dzięki Twitterowi znam Polaków pracujących zdalnie dla takich firm jak Pivotal, Hazelcast, czy Lightbend.
Dobrą drogą do znalezienia zatrudnienia w jednej z nich jest wcześniejsza kontrybucja projektów open source, które mają pod swymi skrzydłami. Nie oznacza to jednak, że takie firmy zatrudniają wszystkich kontrybutorów po kolei. Trzeba się trochę postarać albo poprzeć swoją kontrybucję ciekawym portfolio lub ugruntowaną wiedzą w danym temacie.
Gdziekolwiek chcesz
Na koniec mam dla Ciebie jeszcze dwie wskazówki. Jeśli planujesz zmianę pracy i chciał(a)byś spróbować pracy zdalnej, ale firma, dla której chciał(a)byś pracować otwarcie nie oferuje takiej możliwości, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taka propozycja wyszła z Twojej strony. Zapytaj – może firma jest gotowa na takie rozwiązanie, ale nie chce się tym chwalić. A jeśli nie jest gotowa, to może uda Ci się ją do tego przekonać prezentując siebie z jak najlepszej strony. Jeśli firma jest z innego miasta/kraju, do którego i tak nie masz zamiaru się przenosić, to niczego nie tracisz. Co więcej, na pewno sobie o Tobie przypomną, jeśli przez długi czas nie będą mogli znaleźć odpowiedniego kandydata na lokalnym rynku.
Z drugiej strony, jeśli chciał(a)byś spróbować pracy zdalnej, ale nie planujesz zmiany pracy, to może warto zapytać swojego obecnego pracodawcę o taką możliwość. Nie musisz od razu uderzać z propozycją całkowitej pracy zdalnej, ale na przykład 2 dni w tygodniu na początek powinny być jak najbardziej akceptowalne. Jeśli równie rzetelnie będziesz wywiązywać się ze swoich obowiązków pracując zdalnie jak i z biura, to po kilku tygodniach szef nie będzie miał żadnego argumentu, żeby nie pozwolić Ci przejść na całkowicie zdalny tryb pracy.
Pracodawcy, w końcu muszą zrozumieć, że w znaczącej liczbie przypadków nie ma sensu przedzierać się dwa razy dziennie przez korki i tracić czas tylko po to, żeby usiąść do pracy przed laptopem, którego bez zbędnych ceremonii mogliby odpalić we własnym domu.
OSTRZEŻENIE! Odradzam pracę zdalną (przynajmniej tą pierwszą) w modelu, gdzie tylko Ty będziesz pracował(a) zdalnie, a cała reszta firmy będzie działać z biura. W takim wypadku może dojść do sytuacji, że zostaniesz odosobniony i większość ważnych informacji nie będzie do Ciebie docierała, bo zostaną one obgadane gdzieś „przy kawusi” i nikt ich nie spisze w jakimś firmowym wiki, przez co Ty nie będziesz miał(a) o nich pojęcia. Taka sytuacja może skutecznie zniechęcić do zarówno do pracy zdalnej, jak i pracy z danym zespołem w ogóle.
Wnioski
Powyższe zestawienie z całą pewnością nie obejmuje wszelkich możliwych scenariusz na pracę zdalną jako programista. Niemniej jednak starałem się zawrzeć tutaj jak najwięcej przydatnych informacji zebranych na podstawie doświadczeń moich oraz moich znajomych pracujących właśnie w ten sposób. Jeśli Tobie przychodzi do głowy jakaś inna opcja pracy zdalnej lub sam(a) masz doświadczenie w takowej albo chciał(a)byś dodać coś od siebie do tego co napisałem powyżej, to nie krępuj się napisać o tym w komentarzu. Jeśli ten temat Cię zainteresował i masz jakieś dodatkowe pytania, to również zadaj je w komentarzu. Obiecuję odpowiedzieć na wszystkie 🙂
Bądź na bieżąco!
Podobają Ci się treści publikowane na moim blogu? Nie chcesz niczego pominąć? Zachęcam Cię do subskrybowania kanału RSS, polubienia fanpage na Facebooku, zapisania się na listę mailingową:
lub śledzenia mnie na Twitterze. Generalnie polecam wykonanie wszystkich tych czynności, bo często zdarza się tak, że daną treść wrzucam tylko w jedno miejsce. Zawsze możesz zrobić to na próbę, a jeśli Ci się nie spodoba – zrezygnować
Dołącz do grup na Facebooku
Chcesz więcej? W takim razie zapraszam Cię do dołączenia do powiązanych grup na Facebooku, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje na poruszane tutaj tematy, możesz podzielić się własnymi doświadczeniami i przemyśleniami, a przede wszystkim poznasz ludzi interesujących się tą samą tematyką co Ty.
W grupie Programista Na Swoim znajdziesz wiele doświadczonych osób chętnych do porozmawiania na tematy krążące wokół samozatrudnienia i prowadzenia programistycznej działalności gospodarczej. Vademecum Juniora przeznaczone jest zaś do wymiany wiedzy i doświadczeń na temat życia, kariery i problemów (niekoniecznie młodego) programisty.
Wesprzyj mnie
Jeżeli znalezione tutaj treści sprawiły, że masz ochotę wesprzeć moją działalność online, to zobacz na ile różnych sposobów możesz to zrobić. Niezależnie od tego co wybierzesz, będę Ci za to ogromnie wdzięczny.
Na wsparciu możesz także samemu zyskać. Wystarczy, że rzucisz okiem na listę różnych narzędzi, które używam i polecam. Decydując się na skorzystanie z któregokolwiek linku referencyjnego otrzymasz bonus również dla siebie.
BTW. Z uroków pracy zdalnej. Miałem dziś okazje rozmawiać z kolegą, który pracuje w bardzo podobny sposób do mnie. Pochwalił mi się, że na trzy miesiące przeprowadził się do Las Palmas i stamtąd przez ten czas będzie pracował 🙂 Bo może.
Picture Credits
12 grudnia 2022 at 09:58
Mi przejście z Sii do klienta dało 40% „podwyżki” 😉
15 grudnia 2022 at 07:02
To by się zgadzało. 20-30% prowizji + kilkanaście procent ze względu na samo przejście. Tak to się odbywa 🙂
21 marca 2020 at 21:36
Świat programistów już oddawno trochę rządzi sie swoim światem. Praca z domu istnieje tam od lat. Teraz w dobie koronawirus temat zaczyna dotykać też większości innych branż, tych nieproduklcyjknych i jak tutaj pracodawcy poradzą sobie z monitorowaniem pracy, o to jest pytanie. Sa sposoby, tu podrzucam garść wskazówek https://lepszymanager.pl/praca-zdalna-zasady/ , ale pewnie upłynie jeszcze sporo czasu zanim pracodawcy będę czuć, że zdalny pracownik też jest tak samo efektywny, bo to cała obawa
22 marca 2020 at 09:01
Dzięki za link. Na pewno przyda się managerom 😉
IMHO pracodawcy, którzy podchodzą do tematu na poważnie już dawno przekonali się o efektywności zdalnych pracowników 🙂 Największy problem dla pracodawców, to chyba w ogóle ruszyć w tym kierunku… aktualna sytuacja faktycznie była przymusowym bodźcem dla wielu branż. Zobaczymy w ilu z nich idea zdalnej pracy zakiełkuje i zagości na dłużej.
14 grudnia 2016 at 13:19
Bardzo ciekawą opcją jest też Toptal: https://www.toptal.com/#connect-only-spectacular-freelancers-now
To pośrednik dla freelancerów podobny do tych, których wymieniłeś, tylko że chyba największy na świecie 🙂 Działa też trochę bardziej „opiekuńczo” w stosunku do programistów. Mianowicie: Klienci również przechodzą rekrutację, żeby móc korzystać z Toptala, a dodatkowo programiści nie muszą się martwić wypłatą – bo Toptal płaci niezależnie czy klient przeleje pieniądze na czas czy nie. Bardzo fajna opcja.
Współpracuję z nimi od pewnego czasu i jestem mega zadowolny. Nie wyobrażam sobie już pracy w ustalonych godzinach w biurze. Lubię pracować kiedy chcę i gdzie chcę 🙂 Będąc freelancerem – mogę.
16 grudnia 2016 at 08:47
Słyszałem o Toptal, ale nie wymieniałem go właśnie ze względu na to, że jest podobny do Upwork itp, a o samym Toptalu niewiele wiedziałem. Dzięki za ten komentarz i info, że warto spróbować 🙂
Mam dwa pytania:
1. Widziałem, że dołączyłeś do grupy na FB. Czy mogę Cię podlinkować do wpisu https://www.facebook.com/groups/ProgramistaNaSwoim/permalink/1014066558737148/ jako kontakt w sprawie Toptal? 🙂
2. Czy pracując poprzez Toptal musisz używać obowiązkowego jakiegoś time trackera, który śledzi Twoją aktywność na komputerze, podobnie jak to jest poprzez Upwork?
16 grudnia 2016 at 08:50
1. Tak, możesz mnie podlinkować 🙂
2. Używanie time trackera jest _wskazane_, ale nie jest obowiązkowe. Szczególnie jeśli ktoś zatrudni Cię na cały etat albo na pół etatu to nie musisz używać żadnego time trackera. Jeśli robisz zlecenie rozliczane godzinowo (są też takie), to time tracker raczej się przyda. Toptal ma swój, ale niczego nie narzuca i większość znanych mi osób używa wspomnianego wyżej w komentarzach Toggl.
Ważną informacją jest też to, że w Toptalu są również zlecenia długoterminowe – ktoś zatrudnia Cię na cały etat na 3, 6, 12 miesięcy albo i dłużej 🙂 No i w porównaniu do Upwork jest taka opinia, że Toptal generalnie cechuje się wyższym poziomem programistów.
16 grudnia 2016 at 09:05
Dzięki 🙂 A widzisz, czyli podobny, ale jednak inny 🙂 Dobrze wiedzieć.
Z tego co kojarzę, to zapisując się do Toptal już na wstępie masz jakąś weryfikację, inaczej twoja aplikacja jest odrzucana, prawda?
A jak wygląda wysokość prowizji, którą pobiera Toptal?
16 grudnia 2016 at 09:44
Tak, Toptal ma dość długą rekrutację. Ale przejście przez nią do niczego nie zobowiązuje – można założyć konto i je zawiesić, a potem w dowolnym momencie wrócić 🙂
Prowizja pobierana przez Toptala nie jest do końca znana, stawka jest ustalana pomiędzy Tobą a Toptalem i nigdy z klientami nie rozmawiasz o pieniądzach, tylko sobie spokojnie pracujesz.
16 grudnia 2016 at 13:16
Czyli Toptal ma trochę inny model niż Upwork. Model bardziej podobny do Crossover, gdzie to właśnie z nimi, a nie z klientem określasz stawki.
16 grudnia 2016 at 10:44
Jak jak wygląda kwestia stawek w Toptal? Kiedyś mój znajomy się rekrutowal i powiedzieli mu że średnia na nasz region to $30. Dla mnie bez sensu że przywiązują kwotę do regionu jeśli i tak wszyscy pracują zdalnie. W tym przypadku chyba umiejętności powinny być czynnikiem decydującym a nie skąd pochodzisz. Czy długo trzeba czekać na klientów po zakończeniu rekrutacji?
16 grudnia 2016 at 13:25
Problem segregacji stawkami jest niestety spotykany globalnie. Często zachodnie firmy i serwisy wiedzą ile wystarczy dać $$$ za godzinę w danym regionie, żeby być i tak powyżej średniej, albo nawet powyżej maksymalnych stawek na danym rynku. Nie jest to też problem tylko „Zachodu”. Wśród polskich ofert też nie raz widziałem otwarcie: „Miejsce pracy na miejscu w Warszawie, lub zdalnie. Jeśli w Warszawie to do 110 zł / h, jeśli zdalnie to do 90 zł / h”. I gdzie tu sprawiedliwe wynagradzanie za umiejętności?
16 grudnia 2016 at 16:24
Stawkę (za godzinę) ustalasz sobie sam w trakcie rekrutacji. Później możesz ją zmienić kontaktując się z Toptalem.
Żadne stawki nie są narzucane przez Toptala. Twoja stawka może być absolutnie dowolna. Informacja o średniej to tylko statystyka… ale w żadnym wypadku nie jest to ograniczenie. Klienci szukają tutaj ludzi umiejących rozwiązywać problemy na wysokim poziomie, a nie taniej siły roboczej i w 90% przypadków jest im absolutnie bez różnicy czy pracujesz z Polski, USA czy Australii.
Oczywiście trzeba też zachować rozsądek. Jeśli Twoja stawka godzinowa będzie wyższa niż kogoś na miejscu w San Francisco, to klient raczej będzie wolał zatrudnić kogoś na miejscu choćby ze względu na brak różnicy w strefach czasowych. Ja bym wolał. Wydaje mi się to logiczne.
Myślę, że taki układ jest fair i każdy będzie zadowolony.
10 grudnia 2016 at 22:51
Jakis czas temu na google groups warszawskiej Java User Group tez pojawial sie wątek pracy zdalnej. Zadałem wtedy pytanie z innej beczki ale bez większego odzewu. Może tutaj wywiąże się większa dyskusja.Chodziło mi o to jak rozliczacie sie z godzin przepracowanych zdalnie.
Powtórze tu mojego posta:
Kiedyś robiłem zdalnie w projekcie gdzie każdy sam zgodnie ze swoim sumieniem wpisywał sobie w jirze ile czasu poświęcił na danego taska i miesięczne przelewy opierały się o raporty z tych godzin. Jako że stawka godzinowa była $15/h to pewnie klient zbytnio się nie martwił roznica paru godzin więcej. Sam też wpisywalwm sobie „na oko” nie licząc co do minuty. W momencie gdy stawka staje się konkretniejsza jest to już większy problem.
Mój znajomy dostaje co miesiąc stałe wynagrodzenie niezależnie od tego ile pracuje, czasem tylko za to żeby „być w pogotowiu”.
Pracując kiedyś w pracy nie-zdalnej brałem nieraz pare dni pracy z domu i liczyłem standardowo 8h dziennie. Nierzadko w tych godzinach zawierało sie odkurzanie mieszkania czy bieganie w lesie.
Teraz muszę uzywac time trackera i liczy się każda sekunda. Wyjścia na lunch, herbatę czy WC są gratis 🙂 odczuwalnosc zmęczenia w porównaniu z pracą w biurze jest podwojna. Czuję sie trochę jak taksówkarz ale z drugiej strony rozumiem klienta. Sytuacja jest czysta, nie ma Cie przy kompie, nie dostajesz kasy, ale tez nie jest to system nie do obejścia. Co za problem postawić obok drugiego kompa bez trackera.
Stąd moja ciekawość jak rozwiązują to inne firmy.
14 grudnia 2016 at 06:26
Tak z ciekawości – ile czasu zajmuje Ci obecnie wyrobienie „płatnych” 8 godzin?
Problem, o który pytasz jest ciekawy i pewnie trudny do rozwiązania w sprawiedliwy sposób. Niestety nie kojarzę tą chwilę innych podejść niż te, które wymieniłeś.
Trackery są na pewno bardziej „motywujące”, ale nie do końca fair. Ja na przykład mam czasem tak, że jeśli głowię się w pracy nad ciekawym problemem, to jeszcze długo po odejściu od komputera nad nim myślę, a czasem i całe popołudnie zaprząta mi on głowę. Często wtedy zdarza się tak, że to właśnie wtedy przychodzi mi do głowy lepsze rozwiązanie lub rozwiązanie w ogóle. Tego czasu niestety tracker mi nie uwzględni.
Z kolei ręczne raportowanie może prowadzić do nadużyć. Nie widzę dużego problemu w „zaokrąglaniu” godzin, bo tak jak wspomniałem, rozwiązania często przychodzą do głowy gdzieś poza godzinami pracy. Ale kiedy z faktycznych 20 godzin robi się 40 zaraportowanych to jest to już przegięcie. Ja osobiście jestem za tym podejściem o ile klient jest zadowolony z efektów pracy i stosunku ceny do jakości.
Problem na pewno nie jest trywialny. W jaki sposób rozwiązać go inaczej? Nie wiem.
14 grudnia 2016 at 11:33
To jest rzeczywiście trudny problem. Tam gdzie pracuję ten sam tracker jest stosowany zarówno wtedy gdy jest się w biurze oraz wtedy gry się pracuje zdalnie. Z doświadczenia wiem, że wyrobienie 8h w biurze nie jest bardzo trudne. A to się z kimś pogada, pójdzie na kawę i jakoś ten czas leci. Z kolei uczciwe wyrobienie 8h w domu to nie lada wyczyn…
16 grudnia 2016 at 08:25
Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji do pracy z domu, czy z biura. IMHO w biurze jest dużo łatwiej wysiedzieć 8 godzin, bo widać, że przyszedłeś na 8, a wyszedłeś o 16. 8 godzin jest? Jest. Tylko na ile były one produktywne jeśli wliczysz kawę, herbatę i pogaduchy? Ile czasu faktycznie zostało przeznaczone na wykonywanie obowiązków? Zdalnie możesz robić dokładnie to samo, tylko nie pojedziesz na tym zbyt długo jeśli nie będzie widać efektów pracy, bo tylko tym się można obronić. Dlatego też uważam, że ani rozliczanie godzinowe, ani fixed prize nie są doskonałe. Jedno jest korzystniejsze dla wykonawcy, drugie dla zleceniodawcy. Idealnie gdyby było coś po środku.
14 grudnia 2016 at 09:53
U mnie sprawdziły się dwa rozwiązania. W pierwszym stosuję Toggl (https://www.toggl.com/) – mega fajny time tracker, którego używam do mierzenia czasu (zawodowego i nie tylko). Od dwóch lat współpracuję z jednym startupem ze Szwajcarii, z którym rozliczam się na podstawie wygenerowanego raportu z Toggl. W Toggl mam stworzony specjalny projekt oraz klienta (można w ten sposób generować raport dla wielu projektów dla jednego klienta) i kiedy siadam do pracy to wpisuję nazwę zadania i mierzę faktyczny czas. Na koniec miesiąca wystawiam klientowi fakturę na podstawie raportu i tyle. W tym przypadku to działa, ponieważ mamy do siebie 100% zaufania i nie potrzeba stosować żadnych dodatkowych środków ostrożności.
Kiedyś współpracowałem z jednym startupem z Nowego Jorku i tam stosowaliśmy Hubstaff (https://hubstaff.com/) – time tracker ze śledzeniem aktywności. Działa to tak, że masz aplikację desktopową, którą uruchamiasz przed rozpoczęciem pracy i ona co jakiś czas strzela screen shoty i tworzy raport aktywności. Na tej podstawie klient widzi, że pracujesz – w raporcie dostępna jest informacja na temat aktywności klawiatury czy myszki. Z tego typu narzędzia trzeba wiedzieć jak korzystać – klient musi mieć świadomość, że nie wszystko da się „zarejestrować”, np. możesz spędzić godzinę na wertowaniu dokumentacji, doczytywaniu informacji związanych z projektem itd. i Hubstaff coś takiego zarejestruje jako niska aktywność. No i jest tak jak mówisz – każde tego typu narzędzie da się jakoś oszukać – na kompie masz tylko IDE i rzeczy związane z projektem, a na tablecie czy smartfonie sprawdzasz sobie facebooka i inne takie.
Na bardzo podobnej zasadzie do Hubstaffa działą aplikacja UpWork do monitorowania aktywności i czasu spędzonego na projekcie. UpWorkowego trackera natomiast używać możesz wyłącznie do projektów realizowanych za pośrednictwem UpWorka, podczas gdy Hubstaffa możesz wykorzystać w dowolny sposób.
Wniosek jest prosty – relacje trzeba budować w oparciu o zaufanie i wzajemny szacunek i zrozumienie. Jeśli klient koniecznie dąży do micro managementu to trzeba dać sobie spokój.
16 grudnia 2016 at 09:12
Dobrze kojarzę, że Toggl działa wyłącznie na zasadzie ręcznego włączania i wyłączania licznika czasu? Tzn. siadasz do danego zadania i klikasz włącz, odchodzisz i klikasz wyłącz? Czy jest do tego jakaś „automatyzacja”?
31 maja 2020 at 11:28
Ja również się łapę na tym, że przepracowanie efektywnie 8 godzin (jako programista, na projekcie programistycznym a nie korpo XML) w domu nad KONKRETNYMI rzeczami, bywa niezłym wyczynem. Pierwsze kilkanaście do 30minut mija na rozruch, szybkie analizy zadań, call-e, standup, które gdybym chciał oddzielnie sumiennie raportować co do minuty to spaliłbym drugie tyle czasu. Po drugie ja wykonując rzeczywiście analityczną/programistyczną robotę potrzebuję przerw, odchodząc po kawę, czy zjeść obiad zatrzymuję timer. Po godz 17 wychodzi że chcąc wyrobić efeyktywne uczciwe 8h powinienem jeszcze posiedzieć do przynajmniej 6pm, a potem już autentycznie nie mam siły nic zrobić, bolą mnie plecy, oczy i pozostaje mi jedynie ochota na spacer/sen. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie żebym dotrwał do 40stki pracując takim trybem jako programista. 😀
Pracując w biurze zwykle dotyka się biurka i opuszcza 8 godzin później, czasy trochę się zaokrągla i zwykle nikt się nie czepia.
Jeszcze lepiej- pracując w korpo często wychodzi się na kawę/wspólne śniadanie na start (minus 20 minut pracy), na lunch (mija godzina), bywają meetingi i calle, na których można pomyśleć o innych rzeczach albo i zwyczajnie na chwilę się wyłączyć. W jednej z firm, liczyłem że ludzie pracują efektywnie ok 4godzin. Możliwe że na starsze lata trzeba będzie tam wrócić ;s
4 czerwca 2020 at 07:39
I niech Ci teraz ktoś powie, że pracując zdalnie człowiek się obija 😉
7 grudnia 2016 at 19:49
przeczytałem. powodzenia z tym milionem.
jak wygląda kwestia transferów między upwork a Tobą? Wystawiasz im fakturę VAT? paypall? jakoś inaczej? 🙂
8 grudnia 2016 at 08:01
Dzięki 🙂
Tak jak pisałem, ja akurat nie miałem jeszcze czasu i okazji przetestować Upwork na sobie. Wiem, od wspomnianego serdecznego przyjaciela, że w grę wchodzi w Polsce chyba tylko PayPal. Nie da razy wystawić faktury dla Upwork. Później księguje to przy pomocy faktur wewnętrznych.
14 grudnia 2016 at 10:15
Przychód z UpWork księgujesz dokumentem wewnętrznym (zwanym również fakturą wewnętrzną). W przypadku projektów typu hourly rate fakturujesz każdy zakończony tydzień (data wystawienia faktury to data zakończenia cyklu tygodniowego – niedziela). Na fakturze umieszczasz pełną kwotę tj. z uwzględnieniem prowizji. Od UpWork otrzymujesz fakturę kosztową dokumentującą prowizję.
Jeśli chodzi o wypłaty to masz kilka opcji:
1. przelew bankowy w EUR – w tej sytuacji UpWork przekonwertuje USD na EUR po dość rozsądnym kursie (bardzo zbliżonym do notowania USDEUR) i taką kwotę w EUR przeleje Ci na rachunek bankowy. Warto przelać to sobie na rachunek prowadzony w Euro, żeby uniknąć niekorzystnego przewalutowania przez bank. Upwork za taki przelew pobiera sobie $1.99
2. przelew bankowy USD – dość droga operacja, bo kosztuje $30. Jedyny plus jest taki, że nie masz żadnej konwersji waluty po drodze. Opłaca się tylko przy wysokich kwotach, gdzie różnica kursowa z pierwszego przypadku przekracza $30 (kiedyś to liczyłem i wyszło mi, że ten wariant staje się opłacalny przy kwocie około $8000)
3. PayPal – mało opłacalne rozwiązanie. Niski koszt ($1), ale bardzo niekorzystne przy konwersji na złotówki. Kursy PayPala są dziadowskie, a w Polsce nie zrobisz transferu na rachunek bankowy USD prowadzony w kraju. Możesz ewentualnie bawić się w jakieś internetowe kantory, ale szkoda zachodu na coś takiego.
Sam korzystam z opcji pierwszej – pieniądze mam zawsze na koncie w ciągu 2-3 dni od zrobienia przelewu przez UpWork.
14 grudnia 2016 at 12:32
Dzięki za sprostowanie 🙂 Przecież Ty mi o tym już mówiłeś, ale zupełnie zapomniałem 🙁
19 grudnia 2017 at 12:38
@szymonstepniak:disqus rok od komentarza, ale temat wciąż aktualny 😉
Jak przy księgowaniu DW wygląda kwestia podatku vat? Klienci na upworku są różni – prywatni i firmy oraz z różnych krajów. Mając „zwykłego” klienta z UE wystarczy, że wystawię FV z podatkiem „nie podlega EU”.
19 grudnia 2017 at 12:50
Nie ma znaczenia dla kogo na końcu wykonujesz zlecenie za pośrednictwem Upworka, ponieważ przychód fakturujesz DW z danymi Upwork Global Inc. I podobnie jak przy eksporcie usług do USA stosujesz VAT „n.p.”
19 grudnia 2017 at 13:03
A tak na marginesie to ciekawą kwestię poruszyłeś – jak w takim przypadku zinterpretowana zostałaby sytuacja, w której osoba prywatna z Polski zatrudniłaby za pośrednictwem Upworka osobę prowadzącą DG w Polsce 🙂 Jak w takim przypadku rozwiązana zostałaby kwestia VAT-u? (zatrudniający zapłaciłby VAT na fakturze od Upworka, bo nie posiada VAT-EU, zaś zatrudniony jeśli takowy posiada otrzymałby fakturę za prowizję bez VAT-u). Nie mam pojęcia co w takiej sytuacji, nigdy tego nie przerabiałem – wszyscy klienci z którymi do tej pory współpracowałem do firmy spoza UE.
19 grudnia 2017 at 14:13
Właśnie ściągnąłeś na mój blog oczy służb zajmujących się zwalczaniem wyłudzania VAT-u 😀 Mafia Upworkowa jak nic 😉
15 lutego 2017 at 06:21
Dzisiaj dostałem maila z Upwork z informacją, że wprowadzają nową metodę płatności – bezpośrednio na konto w PLN. Z tego co widzę, ma to być najtańsza opcja pod względem opłat (niecały dolar). Pytanie tylko jak będzie wyglądała kwestia przewalutowania i na ile będzie ona korzystna:
„Here at Upwork, we’re dedicated to providing you with fast, cost-effective, and convenient options for withdrawing your hard-earned money. Today, we’re excited to announce a new payment option called **Direct to Local Bank**, newly available for freelancers in Poland.
With this option, you can send your earnings to your local bank account in PLN for only $0.99 per withdrawal. It’s the most efficient way to receive your money in your local currency. Set it up in your Get Paid settings by clicking “Add a Payment Method” and selecting Direct to Local Bank. Learn more.
Your primary payment method is currently set to PayPal. Please note that starting March 20, 2017, transfers to PayPal will be $2 per transaction.”
16 listopada 2016 at 23:22
Hej
Dzięki za artykuł, przeczytałem z zaciekawieniem. Mam trochę inny problem. Szukam dodatkowego zlecenia part-time. Powiedzmy na kilkanaście godzin w tygodniu najlepiej bez zobowiązań co do pory dnia. Moja sytuacja jest zupełnie odwrotna do opisywanej. Pracowałem przez wiele lat na kontrakcie B2B ale teraz przechodzę na UoP. Oferta jest bardzo dobra ale jej ograniczeniem jest UoP co przyjąłem w pakiecie. Jednak z działalności nie jest tak łatwo się wyrwać, więc chciałem zapewnić sobie drugie źródło dochodu na poziomie 2-3 tyś miesięcznie. Taki model trochę zbliżony do lekarza – dobra posada na pełen etat i dorabianie na boku. Praktycznie nie nadaje się do tego linkedin, bo nawet jak wprost napiszę, że chcę tylko oferty part-time, to proponują tylko full-time. Gdzie szukałbyś takich możliwości?
Obecnie jestem na poziomie seniora jako frontend developer. Bardzo dobra znajomość JS, Angular i stacku dookoła tego. Mam też doświadczenie w java + Spring, ale nie używałem ostatnio, więc do przypomnienia.
Pozdrawiam
17 listopada 2016 at 07:04
Cześć.
Dzięki za komentarz 🙂
Powiem Ci szczerze, że problem nie jest trywialny. LinkedIn faktycznie odpada. Generalnie wszelkie próby załatwiania tego poprzez jakiegoś headhuntera raczej nie wchodzą w grę. Oni współpracują z firmami, a te jak już kogoś chcą to zazwyczaj na full. Chociaż są też wyjątki – w Roche pracował kolega, który był zatrudniony na pół etatu. Ale z tego co się orientowałem, jest to sporadyczna sytuacja.
Jedyne co mi w tym momencie przychodzi do głowy, to szukanie zleceń poprzez portale podobne do Upwork. Przyjaciel, o którym wspomniałem w tekście, pracował w pewnym momencie jednocześnie w trzech projektach i był zadeklarowany odpowiednio na 20, 20 i 10 godzin w tygodniu. Więc jak widać – da się. Nie będzie to jednak proces prosty, bo z całkowicie czystym kontem tam jest trudniej wystartować. Nie mniej ja bym spróbował. I niekoniecznie tylko Upwork. Ale generalnie celowałbym w pracę poprzez serwisy dla freelancerów. Tam jest więcej oferty part-time.
Jeśli przyjdzie mi coś więcej do głowy to jeszcze napiszę. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało znaleźć coś odpowiedniego. Daj znać za jakiś czas jak to się rozwinęło.
Pozdrawiam.
17 listopada 2016 at 09:22
Dzięki z odpowiedź. Będę temat ogarniał i zobaczę jak to wygląda.
Swoją drogą to też dość ciekawy temat – powrót na etat, ile to na prawdę kosztuje. Ja wracam od stycznia, więc myślę, że po pierwszych miesiącach będę mógł powiedzieć ile mnie to kosztowało.
Pozdrawiam
P.S.
polecam sprawdzić jak mechanizm komentarzy sprawuje się na komórce – IMO jest to dość karkołomne.
17 listopada 2016 at 10:06
Jak ogarniesz temat pracy part-time dla programisty lub kosztu powrotu na etat, to zapraszam do napisania gościnnego wpisu na ten temat, jeśli będziesz się czuł na siłach 🙂 Lubię publikować artykuły oparte na własnych doświadczeniach, a na tym polu raczej takowych nie będę miał w najbliższej przyszłości.
Dzięki za uwagę odnośnie komentarzy. Sprawdzę co tam się dzieje i jak to polepszyć. Mógłbyś mi jeszcze wrzucić screenshota jak to u Ciebie wygląda?
18 listopada 2016 at 23:01
Napiszę, napiszę…
Jeśli chodzi o komentarze, to główny moduł jest bezużyteczny, a wyciąg z najnowszych komentarzy nie pozwala kliknąć aby rozwinąć komentarz.
Używam Note4.
Próbowałem wgrać obrazki i dostaję komunikat: „You must be logged in to upload an image.” – zalogowany jestem i właśnie klikam post.
20 listopada 2016 at 06:34
Właśnie chyba widziałem ten problem. Występuje na telefonach z mniejszą rozdzielczością. Strzelam, że kolejność/asynchroniczność ładowania się JavaScriptów przeszkadza. Trzeba będzie zbadać sprawę 🙂 Dzięki!
21 listopada 2016 at 14:22
Jak będziesz miał chwilę, to sprawdź teraz te komentarze na komórce. Powinno już być OK.
22 listopada 2016 at 21:28
Już działa OK.
28 listopada 2016 at 07:47
Poruszyłem problem pracy part-time na Grupie ( https://www.facebook.com/groups/ProgramistaNaSwoim/permalink/1003634083113729/ ). Wywiązała się tam mała dyskusja. Jeszcze jedna osoba potwierdziła, że LinkedIn się do tego nie nadaje 😉 Z kolei Jakub zaproponował, żeby zwrócić uwagę na portal Fiverr ( https://www.fiverr.com ) pod tym kątem. Tam się ogłaszają tylko wykonawcy. Kuba to testował przez około dwa miesiące i całkiem dobrze mu się sprawdzało. Wcześniej musiał tylko poświęcić trochę czasu na doszlifowanie profilu.
2 listopada 2016 at 09:36
Sam pracuje w Crossover od roku i mogę powiedzieć że to dobrze płatną stabilna praca w dużych projektach. Dużo lepsza w porównaniu z UpWorks gdzie konkurencja programistów którzy przebijają niskimi stawkami jest ogromna.
2 listopada 2016 at 11:03
Cześć Marcin. Dzięki za komentarz. A mógłbyś zdradzić coś więcej na temat pracy w Crossover? Np. czy od razu jesteś oddelegowywany do konkretnego klienta, czy nie masz styczności z klientem? Czy teamy są organizowane po stronie Crossover i zmieniają się co projekt? Masz jakieś inne ciekawe spostrzeżenia?
2 listopada 2016 at 13:05
Crossover zatrudnia czesc osob na projekcie u siebie ale wiekszosc oddelegowuje do klientow. W momencie jak aplikujesz nie wiesz jeszcze na jaki projekt trafisz. Aplikujesz na stanowisko, nie na projekt. Na ostatnim etapie rekrutacji trafiasz na cos w rodzaju wewnetrznego marketu konsultantow z ktorego managerowie moga sobie wybrac ludzi na projekt. Wtedy tez managerowie zapraszaja Cie na rozmowe i wybierasz sobie ten ktory Ci najbardziej odpowiada. W zaleznosci od klienta i projektu organizacja pracy wyglada pewnie inaczej. U mojego klienta wystepuje rotacja miedzy projektami co pewien czas (zwykle 1 lub 2 kwartaly) i cross-training. Z klientami klienta Crossover czyli docelowymi uzytkownikami nie mam stycznosci. Crossover kladzie duzy nacisk na analizowanie i poprawianie wydajnosci pracy swoich konsultantow, stad miedzy innymi mocno promuje swoje narzedzie do monitoringu WorkSmart (https://www.crossover.com/crossover-worksmart-productivity-tool/. Specyfika pracy z time trackerem to juz temat na oddzielny artukul 🙂 ogolnie moje wrazenia sa pozytywne, bardzo odpowiada mi elastyczny czas pracy i platnosc godzinowa, a nie od zadania oraz jasno okreslone i bardzo atrakcyjne jak na spotykane zwykle w ogloszeniach zdalnych stawki juz w ofercie konkretnego stanowiska. Gdybys chcial zmienic stanowisko np z back-end na front-end albo mobile developera to trzeba od nowa przejsc cala rekrutacje na nowe stanowisko.
4 listopada 2016 at 11:26
Crossover zatrudnia ludzi albo u siebie albo w wiekszosci przypadkow wysyla do klienta. Ja nie mam stycznosci z klientami klienta czyli docelowymi uzytkownikami systemu. Do Crossover rekrutuje sie na konkretne stanowisko z konkretna stawka wymieniona na stronie, potem zeby zmienic stanowisko trzeba jeszcze raz przejsc rekrutacje na inne, np z front-end na back-end developera. Natomiast na projektach jest mozliwa rotacja, choc to moze zalezy od klienta u ktorego sie pracuje. U mnie co 1 lub 2 kwartaly zwykle przechodzi sie na inny projekt. Teamy sa zorientowane wokol specyfiki pracy, nie projektu, np maintenance, feature, docker, usability.. Osoby z teamu pracuja na roznych projektach.
Generalnie w Crossover podobaja mi sie jasne i bardzo korzystne stawki, znane juz na poczatku i niezmienne, tygodniowe platnosci i mozliwosc pracy w kazdej porze dnia. Projekty sa duze i w wiekszosci utrzymaniowe choc i trafiaja sie startupy (np http://www.rideaustin.com/) Czyms do czego trzeba sie przyzwyczaic to narzedzie do sledzenia czasu pracy, aktywnosci klawiatury, myszki, screeny z desktopu i kamery, ale rozumiem ze jakos musza mierzyc ze ktos pracuje a nie np gra w gry 🙂 skoro stawki sa godzinowe. Poza tym Crossower przyklada duza wage do produktywnosci wiec statystyki zbierane przez tego toola sa mocno analizowane, porownywane z iloscia dostarczonych funkcjonalnosci itp Dokladnie nie wiem co sie z tym dalej dzieje, ale mysle ze ktos na gorze to potem oglada i rozmysla jak przeorganizowac strukture organizacji albo sposob zarzadzania zeby jeszcze wiecej wycisnac z pracownikow.
Moje odczucie jest takie ze po takiej pracy jestem dwa razy bardziej zmeczony niz pracujac na miejscu w jakims biurze gdzie do czasu pracy czesto wliczalo sie kawe, herbate, lunch, gre w trambambule czy pingponga 🙂 Ale jak ze wszystkim, sa wady i zalety.
9 listopada 2016 at 09:26
Serdecznie Ci dziękuję za ten komentarz! Na pewno przyda się wielu osobom. Pozwoliłem sobie wpleść go w treść wpisu, żeby nikomu nie umknął.
Co do narzędzi śledzenia pracy, to widzę, że sytuacja jest bardzo podobna do tego jak to działa w Upworku. I masz rację – jeśli jest to firma, która outsourcuje programistów z rozliczeniem godzinowym, to musisz to jakoś wszystko trzymać, żeby nie tracić reputacji w oczach klientów.
14 listopada 2016 at 12:44
Witam Was, super artykuł, tez pracuje zdalnie w Crossover, już ponad rok I potwierdzam co piszę Marcin. Dodam tylko ze pracuje się faktycznie mniej godzin tzn. tylko 40 niż w poprzednich pracach ale prawdą jest ze pracuje się efektywniej z narzędziem WorkSmart. Oczywiście jak ktoś by miał jakieś dalsze pytania na temat pracy u nas, zapraszam z zapytaniami do mnie lub do kogoś z ekipy.
25 października 2016 at 08:14
Bardzo fajny artykuł 🙂
Zaznaczam, że z upwork nigdy nie korzystałem (a jeśli miałbym szukać dodatkowej pracy to prawdopodobnie sam zacząłbym od upwork :)), podsyłam tylko linki, które przy okazji znalazłem.
Niedługo po tym jak opublikowałeś artykuł rozpętała się mała gównoburza dookoła upwork – https://news.ycombinator.com/item?id=12773282
A w związku z tym nie trzeba było długo czekać na listę alternatyw – https://github.com/engineerapart/TheRemoteFreelancer
Co do samego upwork warto zdawać sobie sprawę, że godzimy się na śledzenie naszej aktywności na komputerze przez upwork jeśli pracujemy na godziny i zgadzamy się na prowizję dla upwork – 20%/10%/5% od każdego zlecenia
Nie twierdzę wcale, że upwork to ten zły, ale niestety nie wszystko złoto co się świeci 🙂
26 października 2016 at 05:36
Dzięki za komentarz. Cieszę się, że się podobało 😉
W internecie niestety jest tak, że łatwo wylać wiadro gówna. Jedna niezadowolona osoba to zrobi, kilka innych dorzuci swoje 3 grosze, a cała masa zadowolonych siedzi cicho. A niesmak i tak pozostaje. To zresztą domena nie tylko internetu, ale wszelkich strajków w ogóle – najgłośniej słychać niezadowoloną mniejszość. A ja nie twierdze, że takie serwisy nie są bez wad, ale jeśli istnieją tyle czasu, to jest jakaś grupa osób, która jest zadowolona z ich działania. Fajnie by było, gdyby to właśnie oni się też wypowiedzieli 🙂
Doprecyzuję jeszcze jak to dokładnie wygląda z prowizją. 20% płaci się od pierwszych 500$, 10% od 500,01$ do 10000$, a 5% powyżej 10000$ zarobionych na Upwork. Z tym, że liczy się cała kwota z wszystkich kontraktów. Tzn. że jak przy pierwszym kontrakcie przekroczysz już próg 10K, to przy kolejnym płacisz już tylko 5% i już do końca masz 5%. Taki bonus za staż 🙂
31 października 2016 at 06:23
Przyjrzałem się dokładniej sytuacji, od której wszystko się zaczęło i faktycznie była tragikomiczna. Całość w oryginale można przeczytać tutaj:
– http://shadandjulia.com/never-use-upwork-ever/
– http://shadandjulia.com/post-post-upwork-debacle/
Jednak większy udział w tej farsie miał dziwny klient, który się temu freelancerowi trafił. Upwork za to zareagowało zbyt gwałtownie bez rozeznania się dogłębnie w sytuacji obu stron.
23 października 2016 at 12:56
Super artykuł! Ale praca w biurze też ma sens. Nie wiem jak Wy, ale jak widzę tworze innych ludzi, to moja efektywność wzrasta o 60% :D.
24 października 2016 at 05:19
Dzięki!
To bardzo indywidualna sprawa moim zdaniem. Ja aż tak bardzo nie bałem się przejścia na pracę z domu, ale trzeba przy tym trzymać samodyscyplinę. Jest jednak wiele ludzi, od których słyszę „O, ja bym tak nie potrafił(a)… bo dzieci, bo pies, bo lodówka, bo w biurze kawusia ;)”
10 grudnia 2016 at 22:45
ja znowu ze swojego doswiadczenia wspominam ze czasami ciezko wpasc w tzw „flow” gdy co chwila ktos nad uchem rozmawia z kims innym albo o cos mnie pyta. W domu natomiast w kazdej chwili moge sie odciac wylaczajac telefony i komunikatory.
12 grudnia 2016 at 07:48
Też mam takie wrażenie. W przestrzeni, w której siedzi kilka lub kilkanaście osób jest dużo większe prawdopodobieństwo rozmów „o dupie Maryny” i „piąteczków” kilka razy w tygodniu 😉
20 października 2016 at 22:31
Pomysł z wyjazdem na jakieś ciepłe wybrzeże i praca pod palmami ma swój urok. Ale jeśli chodzi o efektywność i skupienie w dłuższym wymiarze to raczej lepiej siedzieć w chłodniejszym zakątku, gdzie nie ma tak łatwej możliwości bliższego poznania uśmiechniętej śniadej panny przynoszącej obiad :))) Priorytety mogą się trochę rozminąć w takim wariańcie, albo rodzina nieco powiększyć :))))
21 października 2016 at 06:30
Jest w tym sporo racji – nie wszystko jest dla wszystkich 😉 W tym przypadku to akurat kolega z rodziną wyjechał i to nie ich pierwsza podróż tego typu 🙂
19 października 2016 at 12:03
Bardzo obszerny i bogaty artykuł. Dzięki serdeczne, szczególnie zaciekawiła mnie część dotycząca Upworku. Myślę, że pracę z różnymi zleceniami z tego typu portali można by potraktować nie tylko jako ciekawe doświadczenie, ale jako etap przejściowy dla kogoś, kto ma własną działalność, ale póki co jeszcze pracuje w firmie.
Jeszcze raz dzięki i wszystkiego dobrego 😉
20 października 2016 at 08:02
Cieszę się, że Ci się podobało 🙂 Tak, serwisy typu Upwork mogą być całkiem sensownym rozwiązaniem. BTW. nie musisz mieć działalności, żeby pracować przez Upwork. Równie dobrze podatek możesz rozliczać tak jakbyś pracował na umowę o dzieło, czy zlecenie. Pozdrawiam 🙂