Mniej więcej rok temu kupiłem i skonfigurowałem dysk NAS QNAP TS-231P. Nieco później napisałem o nim w dedykowanym artykule. Rok to odpowiednio długi okres użytkowania tego typu sprzętu, żeby móc podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Szczególnie, że zdarzyły mi się przez ten czas trzy fuckupy, które w mniejszym lub większym stopniu podniosły mi ciśnienie.

Fackup #1

O pierwszym zdarzeniu zdążyłem już kiedyś napisać w komentarzu do poprzedniego wpisu.

Pewnego razu, po odłączeniu NAS-a na dosłownie kilka minut, ten nie chciał się ponownie prawidłowo uruchomić. Nie był też wykrywany w sieci. Zero kontaktu. Popróbowałem uruchomić go także bez dysków twardych wewnątrz. Nie udało się. Objawy były cały czas takie same – pojawiał się tylko jeden z dwóch inicjalnych sygnałów dźwiękowych.

Przejrzałem internet. Znalazłem hipotetyczne rozwiązanie, którego niestety nie udało się zaaplikować. Napisałem więc do supportu QNAP-a opisując całą sytuację, a ten polecił odesłać NAS-a na gwarancji. Tak zrobiłem. Przed wysyłką jeszcze raz upewniłem się, czy faktycznie problem nadal występuje.

Po pewnym czasie otrzymałem odpowiedź z serwisu gwarancyjnego, który stwierdził, że „u nich działa”.

Zanim NAS z powrotem dotarł do mnie, zdążyłem rozważyć wszelkie możliwe scenariusze co tu robić dalej. A kiedy dotarł okazało się, że… faktycznie działa.

WTF?!

Nie wiem dokładnie co zaszło. Wiem tyle, że w serwisie odpalili NAS-a z ich dwoma, czystymi dyskami twardymi i wszystko się skonfigurowało poprawnie. Może więc problem leżał gdzieś na styku NAS-a z dyskami? Można jedynie gdybać.

Na szczęście problem się nie powtórzył, ale ta jedna sytuacja wycięła mi NAS-a na ponad 3 tygodnie z codziennego użytku.

Fackup #2

Drugie podniesienie ciśnienia nastąpiło w momencie gdy mój QNAP nagle zaczął zgłaszać problemy ze zbyt dużym zużyciem pamięci RAM. Kojarzyłem, że ktoś tam wcześniej mi wspominał, że może brakować RAM-u, ale w moim przypadku było tak, że jednego dnia wszystko działało jak należy, a następnego zaczęły się problemy. Bez żadnych szczególnych zmian z mojej strony, bo NAS służy mi głównie do backupów i na co dzień nie wymaga większych ingerencji.

Problem był na tyle duży, że NAS wymagał restartu co najmniej raz dziennie. Zacząłem szukać przyczyn problemu i zastanawiać się co tu ewentualnie zrobić, bo w tym modelu kość pamięci RAM jest zintegrowany z płytą główną i nie da się dorzucić nic więcej. W końcu namierzyłem przyczynę. Okazało się, że jeden z serwisów dysku zamiast kończyć swoje procesy zaczął je usypiać i te zalegały w pamięci RAM. W tym momencie przypomniało mi się, że kilka dni wcześniej wgrywałem aktualizację systemu i pewnie to ona spowodowała całe zamieszanie. Zgłosiłem sytuację do supportu QNAP-a i otrzymałem szybką odpowiedź, że aktualizacja naprawiająca ten błąd już jest w drodze.

Następnego dnia aktualizacja faktycznie się pojawiła. Po jej wgraniu zużycie pamięci RAM wróciło do normy i oscyluje w okolicach 60%. W sumie problem występował przez 3-4 dni, ale zdążył przysporzyć mi nieco stresu 🙂

Fackup #3

Trzecia sytuacja była znacznie mniejszego kalibru i nie wpłynęła na codzienne funkcjonowanie dysku. Którejś nocy zamiast normalnej informacji o aktualizacji bazy wirusów otrzymałem komunikat: Failed to update virus definitions. No storage volume detected. Create a new volume. Sprawdziłem dysk. Volume normalnie istniał i miał się dobrze. Poszperałem w internecie. Szybko okazało się, że znany jest zarówno problem jak i skuteczne jego rozwiązanie.

Mimo wszystko na plus

Mimo wystąpienia trzech powyższych sytuacji nadal jestem zadowolony z zakupu modelu QNAP TS-231P. Być może byłoby inaczej gdyby któryś z fackupów spowodował, że musiałbym konfigurować wszystko od zera. Wtedy byśmy się z QNAP-em na siebie pogniewali, bo moje motto przy takich rozwiązaniach to „skonfiguruj i zapomnij”. I przez większość roku tak właśnie było. Możliwe, że dysk potrzebował po prostu odrobinę czułości, dlatego zwracał na siebie uwagę 😉