Dzisiejszy wpis jest pierwszym z serii recenzji książek, które przeczytałem i jestem Ci w stanie z ręką na sercu polecić. Na początek zachęcam do sięgnięcia po książkę „Steve Jobs” autorstwa Waltera Isaacsona – świetną biografię jednej z najbardziej rozpoznawanych postaci technologicznych naszych czasów.
Zawartość
Książka „Steve Jobs” jest pozycją dużego kalibru. 732 strony mówią same za siebie. Nie oznacza to jednak, że jest to pozycja ciężka i na siłę przeciągana. Wręcz przeciwnie, zawiera ona bardzo konkretny opis bogatego życia tytułowej postaci. Mnie szczególnie przypadły do gustu początkowe fragmenty opisujące lata dzieciństwa, młodości i opis tego jak doszło do narodzin firmy Apple Computer Inc. Całą treść książki idealnie przedstawia opis zaczerpnięty ze strony wydawnictwa Insignis:
Opierając się na ponad czterdziestu rozmowach z Jobsem, przeprowadzonych w ciągu dwóch lat, a także na wywiadach z ponad setką osób: członkami rodziny, przyjaciółmi, przeciwnikami, konkurentami i kolegami Jobsa, Walter Isaacson spisał wciągającą opowieść o pełnym wzlotów i upadków życiu oraz płomiennej osobowości twórczego przedsiębiorcy, którego wykraczająca poza wszelkie schematy pasja i perfekcjonizm zrewolucjonizowały sześć branż: komputery osobiste, filmy animowane, muzykę, telefony, tablety i publikacje cyfrowe.
W czasach, kiedy społeczeństwa całego świata dążą do zbudowania gospodarek ery cyfrowej, Jobs pozostaje najbardziej wyrazistą ikoną wynalazczości i wyobraźni kształtującej rzeczywistość. Wychodząc z przeświadczenia, że najlepszym sposobem stworzenia wartości w XXI wieku jest zintegrowanie kreatywności z technologią, założył firmę, w której nieskrępowane niczym wizjonerstwo połączyło się z zadziwiającymi osiągnięciami nowoczesnej techniki.
Choć Jobs współpracował przy powstawaniu tej książki, nie domagał się ani kontroli nad tym, co zostanie w niej ujęte, ani nawet prawa do przeczytania jej przed wydaniem. Niczego nie zatajał, wręcz przeciwnie: zachęcał ludzi, których znał, do szczerych wypowiedzi.
O osobach, z którymi pracował i rywalizował, wypowiadał się bez ogródek, czasem nawet brutalnie. A równie szczere relacje przyjaciół, wrogów i kolegów Jobsa sprawiają, że jego pasje, pragnienia, perfekcjonizm, artyzm, przewrotność i obsesyjna potrzeba kontroli – słowem: wszystko to, co ukształtowało jego podejście do biznesu oraz doprowadziło do powstania innowacyjnych produktów – poznajemy bez upiększeń i koloryzowania.
Gnany przez wewnętrzne demony, Jobs potrafił doprowadzać swoje otoczenie do furii i rozpaczy. Ale jego żywiołowa osobowość i tworzone przez niego produkty były ściśle zespolone – podobnie jak warstwa sprzętowa i oprogramowanie urządzeń Apple – funkcjonując jak jeden zintegrowany organizm. Przemawiająca do wyobraźni historia Jobsa ukazuje, jak ważne są w życiu pomysłowość, siła charakteru, talenty przywódcze i wierność wartościom.
Dwa słowa ode mnie
Omawianą dziś książkę miałem przyjemność słuchania w formie audiobooka. Nie do końca wiem czyja to zasługa, Steve’a Jobsa jako wyjątkowo barwnej postaci, Waltera Isaacsona jako świetnego autora, czy Jarosława Łukomskiego jako perfekcyjnego lektora, ale w trakcie lektury byłem o włos od zdecydowania się na zakup iPhone’a. A że zbiegło się to z momentem, w którym poszukiwałem następcy mojego wysłużonego Samsunga Galaxy S II, to naprawdę niewiele brakowało 😉
Upraszczając, świat z grubsza dzieli się na dwa fronty: wyznawców Apple’a, którzy są skłonni kupić nawet książkę ze zdjęciami za 300 dolarów, oraz całą resztę, która szydzi z tych pierwszych. Przed przeczytaniem biografii Jobsa definitywnie należałem do tych drugich. W trakcie lektury zdałem sobie jednak sprawę, że znajduję się po tej stronie głównie z niewiedzy, a pomiędzy czarnym i białym jest jeszcze bardzo rozpięta skala szarości. Książka pokazała mi jak wielkim wizjonerem (i trudnym w obyciu człowiekiem) był Steve Jobs i uzmysłowiła jaka idea mu przyświecała. Idea stworzenia zamkniętego software’owo-hardware’owego ekosystemu, który całkowicie współgrałby ze sobą dostarczając użytkownikom zarówno designerskie, jak i intuicyjne rozwiązania. W dużej mierze udało mu się tego dokonać, wprowadzając na rynek iPoda, iPhona i iPada, a także tworząc serwis iTunes. Wielu przed nim próbowało wprowadzać podobne rozwiązania, ale wszystkie kończyły się fiaskiem. Przyjęły się dopiero rozwiązania firmy Apple pod przewodnictwem Jobsa.
Z książki można dowiedzieć się wielu szczegółów z życia prywatnego i zawodowego Jobsa. Ciekawostką dla mnie był fakt, że Jobs został wyrzucony z Apple, firmy, której był współzałożycielem, by powrócić do niej po ponad 10 latach, kiedy to Apple „kupiło” inną firmę, którą założył. Była to firma NeXT. Zaskoczyło mnie również, że jeden z moich ulubionych filmów animowanych – Toy Story, powstał w firmie prowadzonej przez Steve’a Jobsa. Pixar bowiem, bo o nim mowa, został kupiony przez Jobsa od samego George’a Lucasa! Co również było dla mnie sporą niespodzianką 🙂
W internecie można znaleźć wiele memów porównujących Jobsa do Dennisa Ritchie, m.in. ze względu na to, że jeden zmarł tydzień po drugim. Zarzucają one m.in. ignorowanie dokonań Ritchie i szydzą z gloryfikacji osiągnięć Jobsa. Niestety prawda jest taka, że żeby ktoś docenił Twoją pracę, musisz potrafić ją sprzedać, w jakiejkolwiek formie by to nie było. Gdyby nie działy marketingu to podbijalibyśmy teraz karty na zakładzie o godzinie 7 każdego ranka, programowali wyłącznie hobbystycznie w piwnicach i mogli tylko pomarzyć o 15 tysiącach miesięcznie. Jeżeli zobaczysz kiedyś podobne porównanie, to pomyśl sobie o dokonaniach Nicoli Tesli i Thomasa Edisona. Mimo znaczącej przewagi umysłowej tego pierwszego, to o tym drugim uczymy się w szkole. Dlaczego? Bo potrafił sprzedać to co wymyślił, podczas gdy Tesla coraz częściej kojarzyć się będzie z marką samochodów elektrycznych.
Polecam zapoznać się z pozycją autorstwa Waltera Isaacsona w szczególności tym osobom, które uważają produkty Apple za niewarte swojej ceny, wyznawców Apple’a za _______ (tu wstaw dowolne obraźliwe słowo), a samego Jobsa za szarlatana. Omawiana książka uzmysłowiła mi, że większość produktów stworzonych przez Apple pod przewodnictwem Jobsa wyprzedzała swoje czasy. Tak naprawdę dopiero teraz, ponad 5 lat po śmierci Steve’a Jobsa inne firmy zdołały dogonić (a może i przegonić Apple) w jakości oferowanych produktów. Wizjonerstwo Jobsa przyczyniło się pośrednio do upadku takich marek jak Nokia, Motorola, czy BlackBerry. Marek, które zanim spostrzegły potencjał w produktach oferowanych przez Apple, to były już tak daleko w tyle, że nigdy nie udało się im odrobić straconego dystansu.
Bądź na bieżąco!
Podobają Ci się treści publikowane na moim blogu? Nie chcesz niczego pominąć? Zachęcam Cię do subskrybowania kanału RSS, polubienia fanpage na Facebooku, zapisania się na listę mailingową:
lub śledzenia mnie na Twitterze. Generalnie polecam wykonanie wszystkich tych czynności, bo często zdarza się tak, że daną treść wrzucam tylko w jedno miejsce. Zawsze możesz zrobić to na próbę, a jeśli Ci się nie spodoba – zrezygnować
Dołącz do grup na Facebooku
Chcesz więcej? W takim razie zapraszam Cię do dołączenia do powiązanych grup na Facebooku, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje na poruszane tutaj tematy, możesz podzielić się własnymi doświadczeniami i przemyśleniami, a przede wszystkim poznasz ludzi interesujących się tą samą tematyką co Ty.
W grupie Programista Na Swoim znajdziesz wiele doświadczonych osób chętnych do porozmawiania na tematy krążące wokół samozatrudnienia i prowadzenia programistycznej działalności gospodarczej. Vademecum Juniora przeznaczone jest zaś do wymiany wiedzy i doświadczeń na temat życia, kariery i problemów (niekoniecznie młodego) programisty.
Wesprzyj mnie
Jeżeli znalezione tutaj treści sprawiły, że masz ochotę wesprzeć moją działalność online, to zobacz na ile różnych sposobów możesz to zrobić. Niezależnie od tego co wybierzesz, będę Ci za to ogromnie wdzięczny.
Na wsparciu możesz także samemu zyskać. Wystarczy, że rzucisz okiem na listę różnych narzędzi, które używam i polecam. Decydując się na skorzystanie z któregokolwiek linku referencyjnego otrzymasz bonus również dla siebie.
Picture Credits
- Zdjęcie Steve’a Jobsa zaczerpnąłem z losowo wybranej strony internetowej. Specjalnie nie wrzucam odnośnika, gdyż jest ono tak popularne w Sieci, że właściciel strony na 100% nie był jego autorem. Z kolei znalezienie autora byłoby zbyt czasochłonne.
17 lutego 2017 at 15:47
Mam tę książkę na półce i czeka na swoją kolej. Trochę przerażała mnie jej objętość, ale chyba trzeba się zebrać w sobie i ją pokonać 🙂
Odnośnie charakteru Jobsa, to kolejna po Musku osoba, która jest „dupkiem”, ale jednocześnie wizjonerem, który pcha swoje firmy i ludzi wokół do przekraczania granic i rewolucjonizowania swoich branż.
19 lutego 2017 at 18:22
Polecam zacząć, chociaż faktycznie gabaryt jest spory 🙂 Tą o Musku też przeczytałem i kiedyś o niej tutaj napiszę. Faktycznie Jobs i Musk to podobne osoby pod względem podejścia do ludzi i prowadzonych biznesów. Ale IMHO na tym podobieństwa z grubsza się kończą. Poza tym to dwie odmienne postacie i dwie zupełnie odmienne historie. A jeżeli chodzi o same książki i sposób pisania, to biografia Jobsa podoba mi się bardziej.
13 lutego 2017 at 21:55
Nie, nie muszę…
14 lutego 2017 at 06:34
Tylko Ci się tak wydaje 🙂 Każda rozmowa kwalifikacyjna, czy próba przeforsowania swojego pomysłu w zespole jest formą sprzedaży. Nieważne jak dobry technicznie jesteś, bo jeśli nie będziesz potrafił tego dobrze „sprzedać” to daleko nie zajdziesz.
22 lutego 2017 at 21:21
Nadal nie muszę poznawać jego historii, na szczęście.
I nie, nie muszę rozmawiać kwalifikacyjnie.
I nie, nie muszę forsować swojego pomysłu w zespole.
I nawet nie, nie muszę daleko zachodzić. Blisko jest przyjemnie i cieplutko. Daleko może być zimno, nieprzytulnie i nogi mogą boleć od zachodzenia tamże.
23 lutego 2017 at 06:10
Nie musisz też publikować bezsensownych, nic nie wnoszących komentarzy w internecie, a jednak to robisz.
23 lutego 2017 at 06:37
Nie robię. Napisałeś takie zdanie:
„Nieważne, do której grupy należysz. Musisz poznać jego historię.”
więc odpowiedziałem na nie, bo jest fałszywe i tyle. A potem napisałeś inne zdania, które również są nieprawdziwe, więc pokazałem, że nie tak.
Uważam, że moje komentarze nie są nic nie wnoszące, bo wnoszą bardzo dużo. Pokazują, że nie każdy musi iść Jedynie Słuszną Linią Apple, a jak do niej nie przystaje, to już ma bezsensowne i nic nie wnoszące podejście.
Moim zdaniem przyjąłeś postawę marketingowców, którzy do mnie dzwonią i proponują Tablet z Internetem, a jak mówię, że nie potrzebuję Tabletu z Internetem, to się dziwią, ale jak to, każdy potrzebuje. Może każdy, ale ja nie.
Odpowiedziałem, bo uderzyło mnie zdanie ze słowem MUSISZ. Chciałem pokazać, że pisanie tego słowa daje skrajne reakcje. Część osób się podporządkuje, bo muszą, bo to ważne dla nich iść za stadem. A część zareaguje przeciwnie, bo nie lubi jak się coś narzuca.
Chwyt marketingowy MUSISZ z jednej strony zadziałał, bo wszedłem w artykuł, który bym pominął, bo zupełnie mnie nie interesuje. Ale z drugiej strony, nie przeczytałem go w ogóle i jedynie przewinąłem i skomentowałem zajawkę.
Moim zdaniem lepiej byłoby w zajawce wymienić korzyści a nie ustawiać czytelnika słowem MUSISZ.
23 lutego 2017 at 06:49
No i pierwszy konstruktywny komentarz z Twojej strony 🙂 Nie można było tak od razu?
„Musisz” w tym wypadku to moje wewnętrzne odczucie. Nie zmuszam Cię do kupowania produktów Apple, ani podążania Jedyną Słuszną Linią Apple, jak sam napisałeś. Ja sam nie mam żadnego z ich produktów i nie planuję mieć. Nie zmienia to faktu, że warto poznać historię osoby, która stworzyła Apple, została z niego wyrzucona by później powrócić i odbudować chylącą się ku upadkowi firmę. To jest naprawdę ciekawa historia nie tylko dla fanów Apple.
23 lutego 2017 at 11:07
Ale po co mam od razu 3 akapity, jak to 1 zdanie wyrażało wszystko to co potem rozwinąłem 🙂
Warto to już inne słowo niż musisz. Po prostu pokazuję ci, że technika sprzedaży wymuszaniem może nie zadziałać. Że czasami warto właśnie użyć słowa zachęcającego, ale nie stawiającego pod ścianą. Jeżeli reklama mi mówi MUSISZ TO MIEĆ, to natychmiast wiem, że NIE CHCĘ TEGO MIEĆ NA BANK! Bo to znaczy, że oni mnie terroryzują. Chcielibyśmy, żebyś to miał,o tak, w to wierzę, ale musisz? NIE, NIE, NIE! Nic nie muszę.
Skoro już pisałeś o technikach sprzedaży, to właśnie o to chodzi, że nie wszyscy dobrze reagują na nacisk. Apple zbudowało swoją firmę na MUSISZ właśnie. Musisz mieć nasze produkty, żeby być cool. Musisz mieć nasze produkty, bo już masz nasze produkty a nasze produkty działają tylko z naszymi produktami, więc musisz mieć dalsze nasze produkty.
Natomiast ja lubię kupować coś, bo chcę. Właśnie dziwna pani do mnie dzwoniła, że mi gratuluje, bo mój telefon został wylosowany i w nagrodę mogę przyjść na megapokaz ich super masażerów i mogę wtedy wygrać masażer. A jak mówię, Nie Dziękuję, Nie jestem Zainteresowany, to nadal nawija, że jak to, że wystarczy przyjść na spotkanie, że mogę zabrać ze sobą osobę towarzyszącą.
No takto, nie jestem zainteresowany. Nie muszę tam przyjść i nie chcę tam przyjść, a mój czas kosztuje i może jak mi zapłacą za moje przyjście, to się zastanowię, czy zapłacą wystarczająco dużo, żebym im poświęcił ten czas.
Nie muszę czytać Harrego Pottera, choć sporo osób mówi, że to ciekawa historia. I nie muszę czytać Opowieści O Jobsie, choć dla ciebie to ciekawa historia. I nie ma w tym nic złego, że dla ciebie taka czy inna historia jest ciekawa. Dla mnie jest to ekstremalnie nudne, bo co mnie obchodzi ta historia ? NIC. Ale to działa w obie strony, ciebie zapewne NIC nie obchodzą historie, które mnie pociągają. I nie ma w tym nic złego.
Po prostu, jezeli masz taką chęć, to zachęć mnie pozytywnie, a nie słowem musisz. W tym liście już lepiej, bo piszesz, że warto, że to ciekawa twoim zdaniem historia. I tu już nie reaguję negatywnie. Mówię – spoko, ciekawa, acz dziękuję, nie, nie jestem zainteresowany, bo mnie takie historie nie ciekawią, nie mój klimat. Ale nie czuję się przyparty do ściany, namierzony słowem MUSISZ
24 lutego 2017 at 16:19
OK, tylko, że ja nie sprzedaję garnków, a dziele się swoimi opiniami 🙂 Ale spoko, rozumiem o co Ci chodzi.
12 lutego 2017 at 22:26
Akurat tej nie czytałem, ale podobną książkę mogę polecic – iCon (https://www.amazon.com/iCon-Steve-Jobs-Greatest-Business/dp/0471787841 trochę starszs ale też mi się bardzo podobała.