Po tym jak w naszym domu na dobre zagościła pasja do klocków LEGO, gdzieś z tyłu głowy kiełkował pomysł podróży do Billund, czyli duńskiego miasteczka, w którym w 1932 roku powstała firma LEGO. W planach była wizyta w LEGO House oraz odwiedziny miejscowego LEGOLAND-u.

Gdy na początku roku gruchnęła informacja o wypuszczeniu zestawu A Minifigure Tribute (40504), ekskluzywnego wyłącznie dla sklepu LEGO w LEGO House, pojawił się dodatkowy cel i motywator.

Początkowo miałem nadzieję, że uda nam się pojechać w nadchodzące wakacje. Finalnie, po części spontanicznie, operację pod kryptonimem „Uwolnić Rudobrodego”, zrealizowaliśmy w przedłużony, czerwcowy weekend 2023 roku.

Poniżej, w ramach trzeciego travels.log-a, znajdziesz notatki z naszej podróży. Mam nadzieję, że przydadzą Ci się, przy planowaniu własnej. Wierzę, że przydadzą się także nam, podczas planowania kolejnego wypadu do Billund 😉

Termin

07.06 – 14.06.2023 rok

Typ podróży

samochodowo-piesza

Skład

2 dorosłych + 8-latek

Garść liczb

1

  • noc na morzu

4

  • kraje

5

  • obiektów noclegowych (w tym 2 hotele)

8

  • dni

2000+

Trasa

Toruń → Słubice → Lubeka (DE) → Filskov (DK) → Billund (DK) → Kopenhaga (DK) → Malmö (SE) → Karlskrona (SE) → Gdynia → Toruń

Uwaga ogólna odnośnie przebytych tras

Cała nasza podróż bazowała na Google Maps i zawartych w nim podpowiedziach odnośnie ruchu ulicznego. Z tego też powodu nie będę tu dokładnie przytaczał każdego przebytego fragmentu. Nie zawiodłem się i w przyszłości również opierałbym się na tym rozwiązaniu, wybierając najbardziej optymalne, na daną chwilę, drogi.

A tak wyglądał dedykowany pulpit, ze skrótami do wszystkich zaplanowanych po drodze tras i przystanków. Pierwszy raz przygotowałem nam coś takiego i muszę przyznać, że sprawdziło się świetnie:

Słubice

  • Fragment trasy z Torunia do Słubic biegł autostradą A2 (z czym wiązała się opłata za przejazd). Od opłaty nie ustrzeże nas nawet partia rządząca, obiecująca darmowe autostrady 😉
  • W Słubicach, na jedną noc, zatrzymaliśmy się w Hotelu Cargo (zarezerwowanym poprzez portal Booking.com). Na jedną noc OK. Mimo, że pokoje bardzo przestronne, to na więcej czasu raczej bym się nie zatrzymywał. Choćby ze względu na brak klimatyzacji i ogromne okna, przez które pokój bardzo się nagrzewa.
  • Dla równowagi śniadanie w hotelowej restauracji było całkiem przyzwoite (chociaż dodatkowo płatne).

Lubeka (DE)

  • Ładne miasto położone praktycznie idealnie w połowie drogi pomiędzy przygranicznymi Słubicami, a docelowym Billund. Świetne na krótką przerwę, spacer i obiad.
  • Zaparkowaliśmy na parkingu Parkhaus St. Marien Zentrum Lübeck. Dobra miejscówka. Płatność przed wyjazdem, w automacie.
  • Jedliśmy w restauracji Yachtzimmer. Było smacznie.

Filskov (DK)

Billund (DK)

  • LEGOLAND odwiedziliśmy w piątek oraz niedzielę. W sobotę wybraliśmy się do LEGO House.
  • Zewsząd było słychać język polski.
  • W LEGOLAND-zie ludzi było sporo (prawdopodobnie również ze względu na „długi weekend” w Polsce), ale w granicach rozsądku. Do dużej ilości atrakcji udało się dostać praktycznie bez kolejki, ewentualnie czekając kilka minut.
  • Zupełnie zaskoczyła nas niedziela, w którą to, momentami i miejscami, park praktycznie „świecił pustkami”.
  • W LEGO House było tłoczno, ale nie na tyle, żeby nie dało się spokojnie wszystkiego doświadczyć. Zresztą ilość miejsc w strefie biletowanej jest limitowana. Nie ma więc obaw, że dom będzie pękał w szwach.
  • Bilety zarówno do LEGOLAND-u jak i LEGO House warto kupić nieco wcześniej przez internet. Unikamy wtedy kolejek do kas, otrzymujemy nieco niższą cenę, a także, w przypadku LEGO House, gwarancję dostania się do środka. Trzeba jednak pamiętać, że żadnego z tych biletów nie da się zwrócić, więc zakup należy dobrze przemyśleć.
  • Nigdzie nie mieliśmy problemu z (płatnym) miejscem parkingowym.
  • Nocleg w hotelu LEGOLAND Castle Hotel to na pewno nie lada gratka i fajne przeżycie, zarówno dla dużych jak i małych. Warto pokusić się o rozwiązanie zagadek z otrzymanej gazetki i, przy pomocy wynikowego kodu, otworzyć pokojowy sejf 😉 Pokój w hotelu rezerwowałem bezpośrednio na jego stronie.
  • Uwaga! Podczas rezerwacji pokoju zostaniemy zachęceni do zakupu tańszych biletów do LEGOLAND-u. Jedno- lub dwudniowych. Trzeba pamiętać, że te bilety można wykorzystać tylko w te dni, które obejmują nasz pobyt w hotelu. Nie można wykorzystać ich ani wcześniej, ani później. I żadna obsługa klienta nie ma na to rady.
  • W LEGOLAND-zie miejsc z jedzeniem jest multum. My skorzystaliśmy z burgerowni. Było spoko. W LEGO House jedliśmy w restauracji Mini Chef. Smaczne i ciekawe doświadczenie 🙂 Stolik warto zarezerwować wcześniej przez internet.

Kopenhaga (DK)

  • Na Zelandię, wyspę na której leży Kopenhaga, prowadzi most Storebaelt. Przejazd mostem jest płatny. Płaci się na bramkach przy zjeździe. Na chwilę obecną nie ma możliwości zakupu biletów online.
  • Zatrzymaliśmy się, na jedną noc, w hotelu Crowne Plaza Copenhagen Towers, an IHG Hotel, zarezerwowanym przez Booking.com. Tu pierwszy raz spotkałem się z pobraniem dodatkowego depozytu za pokój. Depozyt wrócił do mnie dwa dni po wymeldowaniu.
  • Samochód zostawiliśmy w podziemnym parkingu (płatnym dodatkowo).
  • Do centrum Kopenhagi udaliśmy się metrem. Bilety kupowałem przed wejściem do metra, poprzez aplikację DOT Tickets. Sposób w pełni sprawdzony, ponieważ zaraz przy pierwszym przejeździe mieliśmy kontrolę biletów 🙂
  • Na obiadokolację trafiliśmy do pizzerii Luca. Było smacznie.

Malmö (SE)

  • Do Szwecji prowadzi most nad Sundem. Przejazd mostem jest płatny. Płaci się na bramkach przy zjeździe. Jako, że most jest „międzynarodowy”, to zapłacić można zarówno w DKK, SEK, czy EUR. Przejazd mostem można też opłacić wcześniej przez internet podając numer tablicy rejestracyjnej. Tego rozwiązania nie przetestowałem.
  • Zaparkowaliśmy na parkingu P-Hus Lilla Torg. Miejscówka OK. Nieco ciasno na miejscach postojowych. Szczególnie ciasno przy wyjeździe. Bilet parkingowy kupuje się w automacie, na określoną ilość czasu „z góry”. Jest też chyba dedykowana aplikacja.
  • Po krótkim spacerze, udaliśmy się do restauracji Mello Yello. I tu było najsmaczniej 🙂

Karlskrona (SE)

  • Ostatni nocleg mieliśmy na pokładzie promu Stena Ebba do Gdyni.
  • Na pokład można wjeżdżać praktycznie zaraz po tym jak samochody z poprzedniego rejsu (który kończy się o 18:30) zjadą z promu.
  • W pierwszej chwili na promie można się czuć nieco zagubionym, bo nie otrzymuje się żadnych informacji „z góry”. Załoga statku jest jednak nieoceniona i odpowiada na każde pytanie z uśmiechem 🙂
  • Samochody nie były w żaden sposób zabezpieczane. Piszę, bo sam się nad tym zastanawiałem, a nie mogłem znaleźć na ten temat żadnej informacji.
  • Nie bujało mocno 🙂 Odczucie z podróży było zbliżone do podróży pociągiem (Intercity).

Garść luźnych spostrzeżeń

Poruszanie się po drogach

  • Autostrady w Niemczech, Danii i Szwecji są bezpłatne (a przynajmniej nie trafiliśmy na płatne).
  • W każdym kolejnym kraju jedzie się coraz wolniej 🙂 U nas mamy ograniczenie na autostradach do 140 km/h (plus 10 km/h zapasu). W Niemczech miejscami nie ma ograniczeń, ale zalecane jest 130. W Danii również 130, ale często spotykaliśmy dodatkowe ograniczenia do 110 lub 120. W Szwecji były ograniczenia do 110 lub 120 km/h.
  • Wyraźnie odczuwalna była różnica w kulturze jazdy na drogach i autostradach. Nawet mimo braku limitu na autostradach niemieckich, praktycznie niespotykane było śmiganie „ile fabryka dała” lewym pasem. Na naszych autostradach niejednokrotnie zostałem zaskoczony pojawieniem się w lusterku auta znikąd. W Danii, poza terenem zabudowanym praktycznie wszyscy trzymali się maksymalnego 80 km/h. Co jednocześnie prowadziło do redukcji ilości wzajemnego wyprzedzania się. Na autostradach również było bardzo grzecznie. Z kolei w Szwecji sposób poruszania się po drogach bardziej przypominał mi Niemcy niż Danię.
  • W związku z poruszaniem się głównie drogami szybkiego ruchu, zapierających dech w piersiach widoków nie było. Również ze względu na nizinne ukształtowanie terenu wokół. W sumie jedyne co zapadło mi w pamięć, to przejazd duńskimi mostami.
  • W zamian za to, na drogach było widać całkiem sporo Tesli. Jeżeli na polskich drogach widzimy samochód elektryczny, to jest duża szansa, że będzie to coś innego niż Tesla. W pozostałych trzech krajach, które odwiedziliśmy było odwrotnie.
  • Początkowo planowaliśmy przejechać trasę w przeciwnym kierunku. Po nocnej podróży promem muszę przyznać, że zrealizowana opcja była lepsza. Głównie dlatego, że po niezbyt długiej nocy na promie, długotrwała jazda samochodem nie byłaby najbezpieczniejszą opcją. Powyższa trasa wymagała od nas „tylko” około dwóch godzin powrotu do domu.

Płatności

  • Revolut dał radę. Tak naprawdę całość wydatków oparłem właśnie o ten serwis i nie zawiodłem się ani razu. Dużym plusem dla mnie jest szeroki wachlarz opcji konfiguracji kart płatniczych z poziomu aplikacji. W dowolnym momencie można wyłączyć płatności zbliżeniowe, płatności internetowe, płatności za pomocą paska magnetycznego itd. Dzięki temu byłem w stanie, dla bezpieczeństwa, ograniczyć funkcjonalność karty do minimum, a kiedy była potrzeba, odblokowywałem niezbędną opcję, czy zwiększałem limit płatności.
  • Ze względu na to, że Revolut nie udostępnia interfejsu internetowego, a jedynie aplikację, to polecam mieć (przynajmniej w głowie) plan awaryjny na nieoczekiwaną utratę lub zablokowanie telefonu.
  • Gotówka była praktycznie zbędna. Awaryjnie przydała się tylko raz i to dlatego, że terminal płatniczy w jednym szwedzkim sklepiku odmówił posłuszeństwa. Poza tym napiwki w restauracjach zostawialiśmy w gotówce. Chociaż i te, w dwóch z trzech odwiedzonych lokali, udałoby się ogarnąć bezgotówkowo, gdyż terminale płatnicze miały opcję doliczenia ich do rachunku.
  • Mam takie wrażenie, że mimo ogólnie wyższych cen w Skandynawii, to w koronach mentalnie płaci się łatwiej niż w euro 🙂 Być może dlatego, że korony, zarówno duńskie jak i szwedzkie, są „słabsze” niż złotówka. Jedna korona duńska to około 60 groszy, a szwedzka około 40 groszy. Pomijając więc walutę, płacona kwota liczbowo była zawsze niższa niż ta widoczna w cennikach. Z kolei z euro mamy sytuację odwrotną – finalną kwotę zawsze zwiększamy. Co mentalnie chyba bardziej nasz mózg boli. Do przemyślenia.

Dania

  • Gniazdka w Danii pasują do naszych wtyczek, chociaż są nieco bardziej uśmiechnięte.

The End

To by było na tyle.

Masz…

…jakiekolwiek pytania dodatkowe?

…własne spostrzeżenia na temat któregokolwiek z powyższych miejsc?

…podobne podsumowania swoich podróży?

Podziel się nimi w komentarzu poniżej. Śmiało! 🙂

Picture Credits