Czy zastanawiało Cię kiedyś dlaczego część firm zachęca potencjalnych pracowników do współpracy w formie B2B? Dlaczego pracodawcy przychodzą do swoich etatowych pracowników i proponują przejście na samozatrudnienie w zamian za więcej pieniędzy do kieszeni? Dlaczego im się to opłaca? Gdzie jest drugie dno? Tu na pewno musi być jakieś drugie dno… i właśnie o tym dzisiaj Ci opowiem.
Kodeks pracy
Tak naprawdę mógłbym napisać te dwa słowa i zakończyć artykuł 🙂 Kodeks pracy jest bowiem czymś co rozdziela porównywane formy zatrudnienia i umieszcza je na dwóch zupełnie różnych biegunach. Sprawa jest prosta. Jeżeli pracodawca zatrudnia Cię na umowę o pracę, to bierze na swoje barki również kodeks pracy. Gdy zaoferuje Ci współpracę w formie B2B, to jedyne co Was tak naprawdę łączy będzie wystawiana przez Ciebie faktura. Czy to robi aż tak dużą różnicę? Ogromną! Zaraz przekonasz się o co dokładnie chodzi.
Płatne urlopy
Pierwszą rzeczą wynikającą z kodeksu pracy, która przychodzi do głowy są płatne urlopy. 20 lub 26 dni w ciągu roku (w zależności od stażu) płatnego urlopu wypoczynkowego, „nieskończona” ilość chorobowego, w trakcie którego wypłacane jest 80% wynagrodzenia, a także dodatkowe urlopy okolicznościowe, czy opiekuńcze, to zobowiązanie jaki kodeks pracy kładzie na barki pracodawcy.
W teorii na coś podobnego można umówić się ze swoim zleceniodawcą i mieć „płatne wolne” na B2B. Na przykład poprzez ustalenie stałej miesięcznej stawki i powiedzmy 30 dni wolnych „w cenie”. W praktyce jest to jednak wyłącznie dobra wola zleceniodawcy i żaden kodeks czegoś podobnego na nim nie wymusza, a sam zapis o płatnych dniach wolnych nie może pojawić się wprost w umowie pomiędzy samozatrudnionym, a zleceniodawcą.
Z kolei jeżeli nie umówimy się na płatne dni wolne, tylko wliczymy je w stawkę godzinową, to zleceniodawca ma ten komfort, że płaci nam tylko za czas poświęcony na wykonywanie naszych obowiązków. Popularne zdanie: Czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy! nie ma w takiej sytuacji racji bytu.
Papierologia
Nie bez znaczenia jest też kwestia wszelkiego rodzaju „papierków”, o które musi zadbać pracodawca. Jako etatowiec nie przejmujemy się odliczaniem zaliczek na podatek dochodowy, czy rozliczaniem ZUS-u . Wszystko to spada na ręce księgowości opłacanej przez pracodawcę, a ceny za te usługi rosną proporcjonalnie do ilości zatrudnionych pracowników.
Bieżące rozliczenia to jednak nie wszystko. Cały czas obowiązuje przepis mówiący, że pracodawca ma obowiązek archiwizować dokumentację pracowniczą do 50 lat po zwolnieniu się pracownika z firmy! What?! Od przyszłego roku ma się to zmienić, a okres zostać skrócony do 10 lat, ale bezwarunkowo będzie to dotyczyło tylko nowo zatrudnionych.
Dla porównania, tak jak już wspomniałem, zleceniodawcę i osobę samozatrudnioną łączyć może jedynie faktura VAT. Formalnie spisana umowa, choć zalecana, nie jest w tym miejscu przez nic, ani nikogo narzucana. Księgowość samozatrudnionego również spada na jego barki, odciążając tym samym głowę zleceniodawcy.
Odpowiedzialność
Jeśli już jesteśmy w okolicach umowy, to warto wspomnieć o odpowiedzialności materialnej etatowca oraz osoby samozatrudnionej. Kodeks pracy określa, że pracownik etatowy, za wyrządzenie nieumyślnej szkody może być obciążony karą, której maksymalna wysokość nie przekracza 3-miesięcznego wynagrodzenia pracownika. Z kolei u osoby samozatrudnionej „sky is the limit” i nie jest to tylko banalny slogan 😉 Tutaj limit zależy od wielu czynników (np. od zapisów w umowie, od treści różnych ustaw, od postanowień sądu, od formy prowadzenia działalności). Dla przykładu osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą odpowiada za nią całym swoim prywatnym majątkiem, a więc limit kończy się wraz z oddaniem wszystkich oszczędności, zlicytowaniem samochodu i mieszkania oraz sprzedażą psa. Oczywiście w najgorszym przypadku.
BHP, badania lekarskie i inne
Cykliczne szkolenia BHP, czy okresowe badania lekarskie muszą przechodzić wyłącznie pracownicy etatowi. Osoby zatrudnione w dowolnej innej formie nie mają takiego obowiązku, a decyzja o odbyciu przez nich fakultatywnych szkoleń należy tylko i wyłącznie do zleceniodawcy.
Całość może wydawać się drobnostką. Przecież szkolenia BHP, czy badania lekarskie wymagane są co kilka lat. Faktycznie, przy kilku pracownikach nie jest może to aż tak odczuwalne. Gdy dodamy jednak „efekt skali” i pomyślimy o 50, 100, czy 500 pracownikach, to wszystko zbierze się w całkiem znaczącą sumkę.
Dodatkowo, pracodawca jest zobowiązany wysłać pracownika na owe szkolenia w godzinach pracy. Zakładając więc, że przymusowa przerwa w wykonywaniu codziennych obowiązków zajmie pracownikowi 4 godziny, to ta połowa jego dniówki zostanie opłacona z firmowych „zapasów”, gdyż pracownik sam nie jest w stanie w tym czasie „na siebie” zarobić.
Sumarycznie koszt owych szkoleń lub badań jest większy niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przy współpracy B2B ten problem nie występuje.
Człowiek nie wielbłąd, pić musi…
…, a pracodawca zobowiązany jest temu człowiekowi (pracującemu na etacie) zapewnić wodę, gdy tylko temperatura otoczenia osiągnie pewien, ustawowo określony pułap. Siedzący obok, samozatrudniony (wielbłąd) musi obejść się smakiem 😉 Wody nie będzie! Wiem, wiem – skrajny przypadek. Niemniej prawdziwy.
12 listopada 2018 roku
Ciekawym, symbolicznym wręcz, przypadkiem opłacalności zatrudniania w formie B2B jest dzień 12 listopada 2018 roku. Co było tego dnia? Poniedziałek. Pewien szczególny poniedziałek. Nasze władze, dosłownie kilka(naście) dni wcześniej wymyśliły, że przedłużymy sobie świętowanie setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Nie mam nic przeciwko świętowaniu, ale warto zdać sobie sprawę jakie konsekwencje miała ta decyzja dla pracodawców.
Straty ponieśli wszyscy, bo tego dnia pracownicy nie zarabiali na rzecz zatrudniających ich firm. Mimo tego etatowcom należało się za ten dzień wynagrodzenie, tak samo jak za każdy inny dzień ustawowo wolny od pracy. Z drugiej strony, samozatrudnieni rozliczani na podstawie stawki godzinowej lub dniówki, musieli przełknąć gorzką pigułkę i pogodzić się ze stratą, pomniejszając jednocześnie stratę swoich zleceniodawców.
Podsumowanie
Jak widzisz współpraca B2B daje pracodawcy sporo korzyści. Oczywiście można się starać jak najwierniej odzwierciedlić etat umawiając się choćby na stała stawkę miesięczną, czy określoną liczbę płatnych dni wolnych. Jednak to wszystko jest już kwestią dogadania się i dobrej woli zleceniodawcy. Nie ciąży bowiem nad nim ani kodeks pracy, ani żadna inna podobna ustawa regulująca jak ma taka współpraca wyglądać. Zupełnie inaczej niż w przypadku zatrudniania pracownika etatowego.
Mam nadzieję, że udało mi się wymienić większość benefitów wynikających z korzystania z usług osób samozatrudnionych. Jeżeli przychodzi Ci jeszcze coś do głowy, to napisz proszę o tym w komentarzu poniżej. Będzie dla potomnych 🙂
Bądź na bieżąco!
Podobają Ci się treści publikowane na moim blogu? Nie chcesz niczego pominąć? Zachęcam Cię do subskrybowania kanału RSS, polubienia fanpage na Facebooku, zapisania się na listę mailingową:
lub śledzenia mnie na Twitterze. Generalnie polecam wykonanie wszystkich tych czynności, bo często zdarza się tak, że daną treść wrzucam tylko w jedno miejsce. Zawsze możesz zrobić to na próbę, a jeśli Ci się nie spodoba – zrezygnować
Dołącz do grup na Facebooku
Chcesz więcej? W takim razie zapraszam Cię do dołączenia do powiązanych grup na Facebooku, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje na poruszane tutaj tematy, możesz podzielić się własnymi doświadczeniami i przemyśleniami, a przede wszystkim poznasz ludzi interesujących się tą samą tematyką co Ty.
W grupie Programista Na Swoim znajdziesz wiele doświadczonych osób chętnych do porozmawiania na tematy krążące wokół samozatrudnienia i prowadzenia programistycznej działalności gospodarczej. Vademecum Juniora przeznaczone jest zaś do wymiany wiedzy i doświadczeń na temat życia, kariery i problemów (niekoniecznie młodego) programisty.
Wesprzyj mnie
Jeżeli znalezione tutaj treści sprawiły, że masz ochotę wesprzeć moją działalność online, to zobacz na ile różnych sposobów możesz to zrobić. Niezależnie od tego co wybierzesz, będę Ci za to ogromnie wdzięczny.
Na wsparciu możesz także samemu zyskać. Wystarczy, że rzucisz okiem na listę różnych narzędzi, które używam i polecam. Decydując się na skorzystanie z któregokolwiek linku referencyjnego otrzymasz bonus również dla siebie.
Picture Credits
14 grudnia 2018 at 11:41
> Dlaczego pracodawcy przychodzą do swoich etatowych pracowników i proponują przejście na samozatrudnienie w zamian za więcej pieniędzy do kieszeni?
Nie napisałeś jeszcze o jednej bardzo ważnej rzeczy. Pracodawca płaci też składki ZUS za pracownika oprócz tych, które pobiera już od jego pensji brutto. Np przy UoP na 5000zł brutto miesięcznie pracodawca płaci jeszcze dodatkowo ponad 1000zł składek do ZUS.
Więc 6000zł netto na B2B to i tak mniej dla pracodawcy niż 5000zł brutto na UoP licząc tylko przelew wynagrodzenia i ZUS,
14 grudnia 2018 at 12:14
Wiesz co, to akurat pominąłem z premedytacją w tym artykule. Poruszałem temat kilka razy w innych miejscach cyklu „Samozatrudnienie – blaski i cienie”. To oczywiście ma kluczowe znaczenie, ale z punktu widzenia pracodawcy, to czy on opłaci etat ze wszystkimi kosztami, czy wystawi fakturę na tę samą kwotę, to jest dokładnie w tym samym miejscu.
14 grudnia 2018 at 12:53
> to czy on opłaci etat ze wszystkimi kosztami, czy wystawi fakturę na tę samą kwotę, to jest dokładnie w tym samym miejscu
Tu się zgadzam. Ale to był komentarz do zdania z artykułu: „Dlaczego pracodawcy przychodzą do swoich etatowych pracowników i proponują przejście na samozatrudnienie w zamian za więcej pieniędzy do kieszeni?” Bo pracodawca daje Ci więcej netto na FV (do kieszeni) a jego koszty się nie zwiększają właśnie choćby z powodu składki ZUS, którą jest dodatkowo też obciążony pracodawca (plus inne koszty pracodawcy, które wymieniłeś w artykule).
14 grudnia 2018 at 12:55
Right! 🙂
14 grudnia 2018 at 11:18
Nie obraź się, ale temat opracowany tak na chłopski rozum 😉 ja bym wolał się dowiedzieć tego od pracodawców – pewnie nie będą chętni, ale może się uda.
Np kilka razy słyszałem, że „są inne budżety”, dzięki czemu mogą kontraktorom zapłacić więcej.
Albo, że „dla shareholderów kontraktorzy nie stanowią żadnej wartości, bo nie są pracownikami i mogą w każdej chwili odejść”.
Na pewno dochodzi też elastyczność-mówicie tu o okresach wypowiedzenia, ale po pierwsze w teorii można to spisać w kontrakcie. Po drugie: jeszcze nie spotkałem się z umową b2b, która nie dawała by „pracodawcy” furtek na natychmiastowe zwolnienie bez powodu – bo co z tego, że masz w kontrakcie 2 tygodniowy okres wypowiedzenia, jeśli Twoje wynagrodzenie jest np rozliczanie na podstawie zatwierdzonego przez menadżera timesheetu z zaraportowanym czasem na taski-nie ma tasków, nie ma pieniążków i sobie masz te 2 tygodnie-siedząc w domu.
Nie wiem jak wygląda praktyka w korzystaniu z takich myków i orzecznictwo sądowe, ale już mi jedna fakturownia czymś takim półżartem groziła. Z drugiej strony ja też staram się wyłączyć z umowy wszystkie zapisy typu: „o nieobecności należy poinformować 3 dni wcześniej”-mam małe dzieci, no i nie mam zamiaru siedzieć w robocie jak zachoruję. Więc teoretycznie ja też mogę bez zapowiedzi zniknąć.
Wiem natomiast jak wygląda orzecznictwo w stosunku do pracowników-i tu masz do dyspozycji wspomniany przez Ciebie kodeks pracy, który mówi, że pracownika nie można zwolnić bez powodu, 2 nagan, 3 pouczeń czy co tam jeszcze. Co prawda można powoływać się na „likwidację stanowiska” ale już widzę jak software house tłumaczy przed sądem, że zlikwidował stanowisko java developera. Sądy pracy też najczęściej biorą stronę pracownika-ze wszystkich znajomych (co prawda nie deweloperów) w różnych korporacjach nie znam nikogo, kto by poszedł do sądu i przegrał. Wiadomo też, że większość z nas nie będzie chciała pracować w firmach, które nas nie chcą, ale zdarzają się sytuacje podbramkowe.
Brakuje mi takiego naprawdę dobrego porównania tych pozapłacowych składników.
Płacowe natomiast dogłębnie analizuje ktoś na blogu Michała Szafrańskiego, ale tam też jest to sprowadzone, do tego, że b2b to taki etat do oszczędzania. A to kompletnie inna rzecz-tu z wiekiem coraz bardziej zgadzam się z Jakubem Gutkowskim.
14 grudnia 2018 at 12:10
Wiesz co, nie bardzo rozumiem Twój komentarz… bo niby artykuł na chłopski rozum, a w drugim i trzecim akapicie swojego komentarza dokładnie się ze mną zgodziłeś 🙂 – jeżeli pracodawca chce Cię zwolnić, to elastyczniej mu to zrobić na B2B. Oczywiście kij ma dwa końce, bo jeżeli pracownik chce się zwolnić, to na B2B też będzie mu prościej (w teorii).
Odnośnie pierwszego akapitu i „korpomowy”. Co do „innych budżetów” to pod spodem kryje się dokładnie to co opisałem w tym artykule – możemy zapłacić więcej, bo tu, tu, tu i tu oszczędzamy na kontraktorach w taki sposób. Na rozmowie kwalifikacyjnej jednak nikt Ci mojego artykułu pod nos nie podsunie 😉 tylko zasłoni się „budżetami”. Co do „shareholderów” to też zdarzyło mi się to od kogoś usłyszeć, ale tylko przez osoby trzecie bo sam nie doświadczyłem. Ale jeżeli wchodzimy już w okolicę giełdy i innych regulowanych rynków to owszem, tam mogą liczyć się etaty, certyfikaty i Bóg wie co jeszcze 🙂
Ja akurat Gutka nie obserwuję bo w zbyt wielu miejscach się rozmijamy. Nie mniej jednak tu już „za młodu” wiedziałem, że samozatrudnienie ma na celu tylko i wyłącznie optymalizacje finansowe (i znajdziesz to już w pierwszych artykułach na tym blogu), więc po części się z nim zgodzę. Po części, bo na samozatrudnieniu jest nawet nieco gorzej – masz nieco oszczędności, ale o więcej rzeczy musisz zadbać sam i zapisać choćby w umowie.
8 sierpnia 2019 at 11:34
to czy możesz kogoś na UoP zwolnic bez podawania przyczyny zależy od tego czy umowa jest na czas określony czy nie. w pierwszym wypadku pracodawca nie ma obowiązku podać powodu.
14 grudnia 2018 at 11:09
> Kodeks pracy określa, że pracownik etatowy, za wyrządzenie nieumyślnej szkody może być obciążony karą, której maksymalna wysokość nie przekracza 3-miesięcznego wynagrodzenia pracownika. Z kolei u osoby samozatrudnionej „sky is the limit” i nie jest to tylko banalny slogan
Czy posiadanie firmy z o.o. chroni nas przed tym? Czy pracodawcy chcą zatrudniać pracowników mających firmę z o.o.?
14 grudnia 2018 at 11:23
Ja słyszałem, że nie chcą, natomiast teraz pracuję w Holandii i to jest dla nich bez różnicy-nawet domyślnie zakładali, że będziemy się rozliczać przez LTD.
Weź też pod uwagę, że sky is the limit tylko jak napiszesz (a może też pominiesz to w umowie). Prawniczka, której daje umowy mocno kiwa palcem i mówi, żeby tam limit wyrazić w złotówkach tak do 3 krotności pensji.
Generalnie polecam opłacenie prawnika-100-200pln, a mocno ułatwia.
14 grudnia 2018 at 11:56
Owszem, jeżeli nie zapiszesz w umowie B2B to jest najgorsza opcja. Jeżeli jednak zapiszesz to też nie jest tak, że pracodawca nie może się później sądzić, że kwota zapisana w umowie jest nieadekwatna do strat. Oczywiście nie mówię, że od razu wygra. Chodzi mi jednak o to, że nad etatem masz Kodeks Pracy i tego już nikt nie rusza. Nad współpracą B2B masz inne ustawy i w ramach nich jest większe „pole do popisu”.
14 grudnia 2018 at 11:52
Różnie to bywa z tym podejściem do spółek z o.o., bo w odróżnieniu od Wojtka nic „nie słyszałem” w temacie.
Z tego co się orientuję (rozmawiałem kiedyś z prawnikiem), to spółka z o.o. też nie jest magicznym lekarstwem na wszystko. Jeżeli w odpowiednim momencie nie ogłosisz upadłości to również i majątek osób związanych ze spółką może być brany pod uwagę. Szczegółów jednak nie znam.
14 grudnia 2018 at 09:47
1. „„nieskończona” ilość chorobowego” – wg kodeksu pracy pracodawca płaci tylko za 33 dni narastająco w roku kalendarzowym lub 14 w przypadku pracowników powyżej 50 roku życia. Potem płaci ZUS. W przypadku B2B po tym okresie ZUS też płaci jeśli opłacasz dobrowolną składkę chorobową
2. „12 listopada 2018” w obydwu przypadkach zależy od rodzaju umowy. UoP może mieć stawkę godzinową i wtedy pracownik etatowy też był stratny. Umowa B2B może mieć stałą kwotę miesięczna i wtedy to zleceniobiorca zyskał dodatkowy dzień płatny w listopadzie.
14 grudnia 2018 at 10:53
AD 1. Dlatego napisałem „nieskończona” w cudzysłowie 😉 To co napisałeś jest prawdą, ale trzeba pamiętać, że liczy się tu ciągłość chorobowego. Jeżeli pracownik weźmie miesiąc chorobowego (mniej niż 33 dni), potem przyjdzie na kilka dni do pracy i znów pójdzie na chorobowe, to za wszystko płaci pracodawca.
AD 2. Wiele rzeczy może zależeć od umowy. Trzeba tylko pamiętać, żeby umowa B2B za bardzo nie przypominała etatu, żeby nie być posądzonym o proste „ukrywanie etatów” pod szyldem samozatrudnienia. Co do 12 listopada obstawiam jednak, że znakomita większość etatowców (szczególnie w programowaniu) ma stawki miesięczne.
14 grudnia 2018 at 11:25
AD 1. Właśnie, że nie. 33 dni (oraz 14) liczy się narastająco w danym roku kalendarzowym. Nie ma znaczenia ciągłość L4
Np tutaj: https://www.infor.pl/prawo/zarobki/wysokosc-zarobkow/267148,Kto-wyplaca-zarobki-za-czas-choroby.html
„Nie ma znaczenia czy okres 33 dni trwa w sposób ciągły czy przerywany ponieważ dotyczy on 33 dni w danym roku kalendarzowym. Należy również podkreślić, że okres 33 dni od 1 stycznia liczy się na nowo.”
AD 2. Tu chodziło mi tylko o to że tak sformułowałeś ten akapit, że wynika z niego że mając UoP nic nie straciłeś – co nie jest do końca prawdą bo zależy od umowy.
14 grudnia 2018 at 11:46
AD 1. Zwracam honor 🙂 Nie wiem gdzie ja na tę ciągłość teraz trafiłem… :/
AD 2. Rozumiem odczucia. Może później delikatnie przeredaguję.
14 grudnia 2018 at 12:18
Jeszcze jedna myśl odnośnie punktu 1. mi się przypomniała – „nieskończoność” chorobowego, niezależnie od tego kto za nie płaci, wiąże się również z tym, że chorującego etatowca nie jest tak łatwo zwolnić, na B2B pracodawcy nie interesuje czy chorujesz, bo w ogóle za to nie płaci (oczywiście szczegóły zależą od umowy 😉
14 grudnia 2018 at 11:30
Chyba „godzinowe/dzienne” chciałeś napisać.
14 grudnia 2018 at 11:46
W który miejscu?
14 grudnia 2018 at 07:52
Dochodzi jeszcze okres wypowiedzenia który obowiązuje tylko dla zatrudnionych na etacie. Ale to czasem jest lepsze dla zatrudnionego, bo nie może być zwolniony z dnia na dzień. A czasem dla pracodawcy – bo ma dodatkowe 3 miesiące na znalezienie nowego pracownika na miejsce tego który odchodzi.
14 grudnia 2018 at 08:06
True! Tak jak napisałeś, tutaj wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Ja pamiętam jak odchodziłem z etatu i szukałem nowej firmy. 3 miesiące wypowiedzenie było często problemem, bo firmy często szukają ASAP. Na szczęście jest jeszcze takie coś jak rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Oczywiście z punktu widzenia pracodawcy, od którego chce się odejść sprawa wygląda nieco inaczej 😉